Sposób na walkę z koronawirusem jaki wybrała większość świata jest drogą donikąd. Jego efektem będzie śmierć jeszcze większej ilości ludzi [OPINIA]

COVID-19/Koronawirus./epidemia koronawirusa/Obrazek ilustracyjny. Źródło: pixabay
Koronawirus. Obrazek ilustracyjny. Źródło: pixabay
REKLAMA

Sposób na walkę z koronawirusem jaki wybrała większość świata jest drogą donikąd. Jego efektem będzie śmierć jeszcze większej ilości ludzi.

Koronawirus, o którym przez wiele tygodni głośno było w mediach dotyka już każdego z nas. Nie chodzi bynajmniej o ryzyko infekcji. Chodzi o gospodarcze skutki walki podjętej z pandemią.

Coraz więcej krajów decyduje się na zamykanie granic, wprowadza ograniczenia w postaci zamykania szkół i instytucji publicznych, zakazie zgromadzeń publicznych oraz ogranicza administracyjnie działalność niektórych branż. Grozi nam globalna recesja.

REKLAMA

Sukces Chin osiągnięty ogromnym kosztem

Sztandarowym przykładem takiego działania są Chiny gdzie rozpoczęła się pandemia. Chińczycy podjęli bardzo radykalne środki zamykając całe miasta i praktycznie stopując gospodarkę w tych regionach. Bezwzględną izolacją objęto ponad 50 mln ludzi ale ograniczenia mogły dotknąć nawet 500 milionów. Efekty tej drakońskiej metody są namacalne: w środę w Wuhan, które było epicentrum epidemii nie odnotowano żadnego zakażenia wirusem SARS-CoV-2.

Jednak to o czym mówi się bardzo mało jest ogromny koszt jaki poniosła chińska gospodarka. Wstępne szacunki mówią, że PKB Chin skurczyło się w pierwszym kwartale tego roku o kilkanaście procent!

Trzeba też pamiętać o tym, że wg. WHO nie ma żadnej gwarancji, że w Chinach nie pojawi się kolejna fala zachorowań tym bardziej, że wciąż odnotowywane są tam nowe przypadki tyle, że pojawiają się u osób, które przyjeżdżają do Chin z zagranicy.  Nadzieje na dynamiczne odbicie gospodarki mogą być więc przedwczesne.

Strategia państw Zachodu

Państwa Zachodu przyjęły w kwestii epidemii bardzo dziwną strategię. Początkowo wydawało się, że potraktują SARS-CoV-2 tak jak grypę sezonową, która mimo bardzo dużej liczby zarażonych nie powoduje żadnych ekstraordynaryjnych działań ze strony państw.

W obecnej chwili zmierza to bardziej w kierunku modelu chińskiego tyle, że zamykane są całe państwa. Co gorsza jeżeli ta strategia miałaby być właściwa to trzeba było działać dużo wcześniej ograniczając migrację ludzi czego nie zrobiono.

Wpływ tej strategii na gospodarkę jest dramatyczny. Analitycy Deutsche Bank oszacowali, że PKB Niemiec skurczy się w drugim kwartale tego roku o 25% licząc kwartał do kwartału! Takie straty notuje się w przypadku np: prowadzenia wojny.

Sytuacja będzie wyglądała podobnie w całej strefie euro. Jako, że Niemcy to nasz największy partner handlowy siłą rzeczy uderzy to także w polską gospodarkę, która też wejdzie w recesję choć nie tak głęboką.

Co gorsza przyjęta strategia jak pokazują dane jest nieskuteczna i wiąże się z szeregiem ryzyk. Wygląda jedynie na kupowanie czasu i liczenie, że w ciągu najbliższych miesięcy uda się opracować lek łagodzący skutki COVID-19 lub szczepionkę, choć w tym drugim przypadku trudno wyobrazić sobie, by podano ją miliardom ludzi bez zakończenia trwających nawet 18 miesięcy testów klinicznych ryzykując wystąpienie negatywnych skutków ubocznych u całej populacji.

Strategia ta nie daje żadnej gwarancji, iż epidemia zostanie wygaszona w przewidywalnym terminie. Fiński Instytut Zdrowia i Dobrobytu oszacował, że epidemia potrwa przez pół roku.  Dziennik „The New York Times” powołując się na rządowy dokument napisał, że przewiduje on, iż pandemia w USA może potrwać dłużej niż 18 miesięcy i przebiegać w kilku falach.

Nawet jeśli epidemię uda się wygasić w ciągu 2-3 miesięcy to nie ma gwarancji, że nie powróci ona w sezonie jesienno-zimowym, co zmusiłoby do ponownego wprowadzenia izolowania bowiem populacja nie zyska teraz odporności.

Izolacja jest nieskuteczna

Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę, że izolacja o ile nie jest prowadzona w zamordystyczny sposób nie jest skuteczna.

We Włoszech większość nowych zarażonych wciąż pojawia się na północy kraju gdzie proces izolowania rozpoczął się już 21 lutego. Nie widać też spadku dynamiki nowych zachorowań po 10 marca gdy objęto kwarantanną cały kraj.

Podobnie wygląda sytuacja np: w Izraelu, który podjął dużo bardziej zdecydowane działania już na wczesnym etapie epidemii.

Co gorsza w stawianej do tej pory za wzór walki z koronawirusem Korei Południowej odnotowano największy przyrost zachorowań od wielu dni. Znaczący wzrost liczby zarażonych pojawił się także w Singapurze mimo ogromnych wysiłków wkładanych w śledzenie kontaktów osób chorych na COVID-19 i izolowanie każdego kto był o to podejrzany.

Dane pokazują także inną ciekawą zależność. Krzywe obrazujące ilość zachorowań w Europie są do siebie bardzo zbliżone niezależnie od tego czy dany kraj wprowadził izolację czy też podjął do tej pory niewiele działań jak np: Wielka Brytania czy Szwecja.

Tak zwane wypłaszczanie krzywej niestety także nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Wszystko przez prognozowaną ilość zarażonych. Liczba łóżek na oddziałach intensywnej terapii i respiratorów będzie i tak zbyt mała, by można ratować wszystkich potrzebujących, nawet jeśli w wyniku kwarantanny zarazi się 20% a nie 60% populacji jak przewidują niektórzy eksperci.

Kto jest zagrożony i co to oznacza

Bazując na danych z Chin i Włoch wiemy, że najbardziej narażone na śmierć w wyniku COVID-19 są osoby starsze i takie, które cierpią już na inne schorzenia.

Dane włoskiego Instytutu Zdrowia ujawniły, że średnia wieku wśród zmarłych kobiet to ponad 83 i pół roku, a wśród mężczyzn – ponad 79 lat.

Wśród zmarłych jest zaledwie 17 osób w wieku poniżej 50 lat. Pięć z nich było poniżej 40. roku życia i byli to wyłącznie mężczyźni z ciężkimi współistniejącymi chorobami.

Podobne wyniki dają modele opracowane przez naukowców zajmujących się chorobami zakaźnymi i ich rozprzestrzenianiem.

Oznacza to, iż osoby młode i zdrowe przechodzą chorobę stosunkowo łagodnie lub wręcz bezobjawowo i w ogromnej większości nie ma potrzeby ich hospitalizowania zwłaszcza, iż leczenie odbywa się objawowo ze względu na brak skutecznych leków.

Izolować powinniśmy za to, dla ich własnego dobra, osoby starsze, wśród których aż co czwarta osoba, która ulega infekcji może umrzeć w wyniku choroby.

Jest to o tyle istotne, że izolacja osób starszych, odwrotnie niż młodych, nie przynosi tak dramatycznych skutków gospodarczych. Po prostu większość z nich nie jest już czynna zawodowo i odczuwalny dla gospodarki jest jedynie spadek ich wydatków.

Skutki długoterminowe dla gospodarki i społeczeństwa

Zakładając nawet wariant optymistyczny, w którym w ciągu 3 miesięcy pokonamy epidemię i nastąpi gwałtowne wzrostowe odbicie PKB, to podjęte przez rządy poszczególnych krajów i banki centralne działania będą miały wieloletnie skutki.

Konieczność spłaty zadłużenia odbije się na niższej ścieżce wzrostu, ograniczeniu ulegną prawdopodobnie niektóre wydatki. Programy luzowania ilościowego, a zwłaszcza pomysły przekazywania gotówki bezpośrednio obywatelom (tzw. „helicopter money”) mogą uwolnić demona inflacji.

Skutkiem tego będzie ograniczenie dostępu do niektórych świadczeń, pogorszenie poziomu życia i skrócenie przewidywanego terminu  życia wszystkich obywateli Zachodu. Większe bezrobocie doprowadzi do wzrostu samobójstw.

Bazując na przykładzie Grecji, która w kontrolowany sposób zbankrutowała w 2010 roku, widać, że skutki kryzysu gospodarczego przełożyły się tam na ponad 18% wzrost śmiertelności w całej populacji na przestrzeni 8 lat.

Przekładając to na polskie realia oznacza to, iż przez wiele lat umierałoby dodatkowo około 75 tysięcy osób rocznie.

Tak więc w efekcie prowadzenia takiej polityki w krajach Zachodu, do których zalicza się także Polska, umrą dodatkowo setki tysięcy jeśli nie miliony ludzi. W długim okresie będzie to łącznie więcej niż pochłonie teraz epidemia koronawirusa.

Oczywiście w przyszłości nie usłyszymy o tym w telewizji, ani nie przeczytamy w internetowym portalu, bo ten wzrost nie będzie wiązany z decyzjami jakie poszczególne rządy podjęły wiele lat wcześniej, czyli teraz.

Jak powinna wyglądać skuteczna strategia?

Przede wszystkim powinna zakładać odizolowanie osób starszych nawet na okres kilku miesięcy po to, by ograniczyć maksymalnie liczbę ofiar. Wymagałoby to oczywiście zorganizowania całego procesu dostarczania im jedzenia i innych środków niezbędnych do życia w bezpieczny sposób. Możliwych metod jest wiele i tu rządy, które stały się teraz wyjątkowo aktywne, miałyby pole do popisu.

Reszta populacji powinna funkcjonować normalnie tak jak w przypadku grypy sezonowej gdyż ryzyko śmierci w tej grupie jest niewielkie.

Zaletą tej strategii jest bez wątpienia to, że nie ma potrzeby organizowania kwarantanny, zamykania granic i stopowania całej gospodarki,  co minimalizuje negatywne skutki epidemii zwłaszcza w długim okresie.

Co więcej im dłużej będzie trwała walka z pandemią tym większa szansa, że trzeba będzie i tak odejść od kwarantanny ponieważ ktoś, mimo ryzyka zachorowania, będzie musiał zapewnić ciągłość produkcji i dostarczania żywności, energii i innych niezbędnych do przeżycia dóbr dla pozostałych obywateli. Tego nie są w stanie zadrukować nawet banki centralne.

Wadą jest oczywiście niemal pewna dużo wyższa ilość ofiar śmiertelnych w krótkim okresie. Efektem tego będą ogromne koszty polityczne i tego najwyraźniej boją się rządy poszczególnych krajów Zachodu.

REKLAMA