Bruksela gości tym razem szczyt… koronawirusa

Belgia. Bruksela. Manneken Pis - jeden z belgijskich symboli. Zdjęcie ilustracyjne. Foto: pixabay
Manneken Pis - jeden z belgijskich symboli. Tylko, czy nie jest zbyt "binanrny"? Zdjęcie ilustracyjne. Foto: pixabay
REKLAMA

Belgia zbliża się do szczytu zachorowań. Liczba zachorowań w ostatnich dniach mocno rośnie. W piątek 20 marca było tam hospitalizowanych 837 osób z powodu Covid-19, w tym 164 na oddziale intensywnej terapii. Dzień później, w sobotę 21 marca już 1089. W sumie w Belgii było 2815 osób zarażonych. Odnotowano 67 zgonów (w sąsiedniej Holandii 136).

Jedna trzecia miejsc na intensywnej terapii była już zajęta, ale szczyt zachorowań dopiero się zbliża i nie jest to szczyt z gatunku tych, do których stolica Belgii i siedziba UE przez lata się przyzwyczaiła. Wszyscy martwią się, że krzywa wzrostu zachorowań przypomina wariant włoski.

Restrykcje w zakresie przemieszczania się wprowadzono tu stosunkowo późno. Granice z Francją, Niemcami, Niderlandami, Luksemburgiem i Zjednoczonym Królestwem zamknięto „po konsultacjach”’ dopiero 20 marca.

REKLAMA

To opóźnienie Belgia chce nadrobić za to restrykcjami. Za nieprzestrzeganie wprowadzonych dopiero teraz przepisów kary mogą wynosić do 4000 euro, a do tego jest i groźba do trzech miesięcy więzienia. Są też mandaty w wysokości 350 euro dla dorosłych i 175 euro dla nieletnich.

Mandatami wymusza się też zamykanie barów i sklepów przemysłowych. Lokalna policja w Brukseli i policja federalna rozpoczęła używanie do kontroli dronów. Przez drony i głośniki wozów patrolowych nadaje się też trójjęzyczne komunikaty o obowiązujących przepisach.

W Charleroi zamknięto nawet magazyn spożywczy, bo ten wpuszczał zbyt dużą ilość klientów do środka. Najbardziej dotkniętą prowincją per capita jest Limburgia z 380 potwierdzonymi przypadkami na 863 425 mieszkańców.

Źródło: Le Soir.be

REKLAMA