
Prezes PiS przyznał, że jego partia nie jest w stanie odwołać szefa NIK. Zasugerował, że może się to zmienić jeśli pomoże opozycja.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu radiu RMF. W rozmowie z Krzysztofem Ziemcem Kaczyński odniósł się do sprawy szefa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia.
Jarosław Kaczyński przyznał wprost, że zgodnie z konstytucją jego partia nie jest w stanie odwołać Banasia z funkcji prezesa NIK. Szef PiS widzi w tej sprawie dwa rozwiązania.
Pierwszym jest wzięcie przez Banasia dobrowolnego urlopu i oddanie władzy. – W moim przekonaniu powinien przynajmniej wziąć dłuższy urlop i powierzyć komuś kierowanie Najwyższą Izbą Kontroli, do wyjaśnienia sprawy – powiedział Kaczyński.
Drugie rozwiązanie jest znacznie bardziej „siłowe”. Otóż szef PiS chciałby, aby w obaleniu prezesa NIK pomogła… opozycja.
Kaczyński przypomniał przypadek poprzedniego prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego. Obecne senator opozycji również wpadł w tarapaty w trakcie pełnienia stanowiska szefa NIK.
– Proszę pamiętać, że pan obecny senator Kwiatkowski był przez lata szefem Najwyższej Izby Kontroli, mając już akt oskarżenia i rozprawę. Ale nie można było nic w tej sprawie zrobić, chociaż większość rządowa była przecież z innego obozu niż on, nikt nie miał tutaj specjalnej ochoty go bronić, ale po prostu uznawaliśmy obowiązywanie konstytucji. I tu jest sytuacja podobna – przekonywał szef PiS.
Po czym dodał: „No chyba, żeby opozycja chciała pomóc”. Ta sugestia oznacza, że PiS liczy, iż za odwołaniem Banasia zagłosuje razem z jego partią np. Koalicja Obywatelska.
Niemniej prezes PiS przypomniał, że Banaś uważa się za ofiarę nieporozumień lub celowych działań skierowanych przeciwko niemu. Natomiast drażnienie Banasia może się dla PiS źle skończyć.
W ostatnich miesiącach NIK opublikowało raporty pokontrolne, które mocno uderzyły m.in. w resort Zbigniewa Ziobry czy służby Mariusza Kamińskiego. Głosowanie opozycji za odwołaniem Banasia w trakcie jego wojny z rządem jest zatem nieopłacalne.
Źródło: RMF