
We Francji przeprowadzono analizę tubylczych zakupów. W sumie nie wiadomo po co takie badania przeprowadzono, bo jaki jest koń każdy widział na półkach. Poza tym wybory Francuzów na „czas paniki” nie różniły się od innych krajów. W Paryżu lubią jednak raporty i badania rynku.
Badanie firmy Nielsen przeprowadzono od 9 do 15 marca 2020 r. Francuzi, tak zresztą jak inne nacje, rzucili się na podstawowe produkty, takie jak makaron i mąka, na niektóre produkty higieniczne, a także np. na lateksowe rękawiczki, czy papier toaletowy.
„Zakupy paniki” wzmogły się szczególnie mocno po telewizyjnym orędziu Emmanuela Macrona i ogłoszeniu zamknięcia szkół, a następnie barów, restauracji i niektórych sklepów. To ciekawa zależność. Prezydent w TV wzbudza panikę. Przypomnijmy, że w miejscowości Trappes zaraz po zakończeniu alokucji Macrona obrabowano miejscowy sklep.
Nie ma to jednak jak dane zweryfikowane. Według firmy Nielsen sprzedaż w dużych sklepach detalicznych wzrosła o 38% w porównaniu z tym samym tygodniem w roku 2019. „W tym nietypowym tygodniu obroty przekroczyły 2,7 miliarda euro, podczas gdy średni tygodniowy obrót wynosi około 2 miliardów euro” – stwierdzono.
Największy wzrost sprzedaży dotyczył rękawiczek gumowych (+ 362%), mąki (+ 206%), makaronu (+ 196%). Sprzedaż napojów alkoholowych wzrosłą jednak tylko o 7%.
Odnotowano dwa szczyty sprzedaży. Pierwszy w piątek 13 marca (+ 84%), kiedy przemawiał prezydent Macron. Doszło wtedy także do licznych zbiorowych aktów okradania sklepów. W sobotę na półkach zostało tylko 10% całego towaru.
Takie samo zjawisko zaobserwowano dzień po interwencji premiera Edouarda Philippe’a, który ogłosił zamknięcie restauracji i barów 14 marca. 15 marca sprzedaż w supermarketach wzrosła znowu i to aż o 108%.
Meanwhile at a Lidl in France.. pic.twitter.com/88A1rPTzRu
— London & U.K Crime.. (@CrimeLdn) March 20, 2020
Źródło: Le Figaro