Jak bogaty był Hitler? Zgromadził fortunę wartą 42 miliardy euro

Adolf Hitler, demokratycznie wybrany przywódca Niemiec. Foto: wikimedia
Zdjęcie ilustracyjne / Adolf Hitler / Foto: wikimedia
REKLAMA

Kanclerz III Rzeszy udawał osobę skromną, wręcz biedną. W rzeczywistości był miliarderem, który sukcesywnie pomnażał majątek.

Adolf Hitler w 1907 roku przyjechał do Wiednia, ledwo utrzymując się z handlowania swoimi obrazami. Miał ledwo zarabiać na miejsce w przytułkach dla bezdomnych.

O swojej biedzie zapewniał też austriackie władze. Gdy w 1914 roku oskarżono go o uchylanie się od służby wojskowej twierdził, że zarabiał zaledwie kilka koron, a często kilka halerzy (austriackie grosze).

REKLAMA

– Ledwo starczało, aby znaleźć miejsce do spania – przekonywał władze, tłumacząc się ze swojego niestawiennictwa przed komisją poborową w 1909 roku.

W rzeczywistości przyjeżdżając do Wiednia miał wystarczająco dużo pieniędzy, by żyć wygodnie, wynajmować pokój, a nawet opłacać korepetycje u znanego rzeźbiarza Rudolfa Panholzera.

Nigdy nie doświadczył ciężkiej pracy

Hitler nigdy nie doświadczył ciężkiej pracy. Matka wspierała go finansowo – m.in. z pieniędzy jakie dostała ze sprzedaży domu po zmarłym mężu.

Pieniądze ze sprzedaży domu dostała też siostra Adolfa – Paula. Dodatkowo Hitler otrzymywał państwową zapomogę po śmierci ojca.

Dostawał też pieniądze i pożyczki od ciotki Johanny. Oczywiście ich nie oddawał.

W 1909 roku, gdy migał się przed komisją poborową, co miesiąc miał dochody rzędu 80-90 koron co wówczas było bardzo dużą kwotą. Wkrótce też otrzymał spadek po matce (ok. 1000 koron) oraz bardzo wysoki spadek po ciotce.

Większość pieniędzy przehulał

Prawdopodobnie większość swoich pieniędzy przehulał. Wtedy faktycznie jego dochody miesięczne skurczyły się do kilkudziesięciu koron za sprzedawane obrazy.

I wojnę światową spędził na bezpiecznej funkcji łącznika. Pola bitwy nie doświadczył.

W 1918 roku jego majątek się skurczył. Miał zaledwie 15 marek i musiał mieszkać w schronisku z kolegą z frontu Ernstem Schmidtem (trzeci kolega Adolfa – Hans Mend twierdził, że Hitler i Schmidt byli kochankami).

Zaciągnął się do wojska i oprócz dachu nad głową oraz jedzeniem dostawał żołd w wysokości 40 marek miesięcznie. Dorabiał testując maski przeciwgazowe – 3 marki za sztukę.

Później zaczął zarabiać coraz lepiej. Trafił bowiem do Bayerische Reichswehr Gruppenkommando 4.

Płatny kapuś

Jego obowiązkiem było inwigilowanie nowych partii politycznych w Bawarii. W praktyce po prostu donosił kierownictwu służby o poczynaniach polityków, w kręgi których wkręcił się na popijawie w piwiarni Sterneckerbräu, gdzie odbywało się zebranie Niemieckiej Partii Robotniczej.

Serca niemieckich komunistów i socjalistów zyskiwał wystąpieniami, w których wskazywał im wrogów ludu. A tymi okazali się Żydzi.

Za pracę informatora dostawał dodatkowe 20-30 marek tygodniowo. Wraz z rozrastaniem się Partii Robotniczej i jej przemianowaniem na Narodowosocjalistyczną Niemiecką Partię Robotników Hitler zaczął dostawać jeszcze więcej.

100 tysięcy na budowę partii

Przyszły kanclerz chodził od lokalu do lokalu, wygłaszał przemówienia. A później zgarniał pieniądze od kierownictwa służby, zadowolonego, że panuje nad rosnącą w siłę partię robotniczą.

W 1924 roku, gdy szybko wyszedł z więzienia po nieudanej próbie zamachu stanu, miał w kieszeni 282 marki.

Zdobył jednak taką popularność jako piwiarniany gawędziarz, że fani, a szczególnie fanki, chętnie dawały mu datki. Na budowę partii od przemysłowca Fritza Thyssena dostał łącznie 100 tys. marek. Spore datki dostawał też od szefa IG Farben Carl Bosch.

Od żony Edwina Bechsteina, współwłaściciela fabryki fortepianów, dostał biżuterię, pod zastaw której dostał pożyczkę w banku na 60 tys. franków szwajcarskich. Potem jej mąż dał Hitlerowi, którego żona traktowała jak syna, gwarancje bankowej pożyczki w wysokości 45 tys. marek.

Zbierali dla niego wszyscy

To właśnie małżeństwo Bechstein wprowadziło Hitlera na salony, gdzie kolejne starsze kobiety ulegały jego urokowi. A on sam zaczął dostawać coraz więcej datków.

Rodzina słynnego kompozytora Richarda Wagnera nawet zbierała datki dla Hitlera w USA, gdzie zbierali pieniądze na zorganizowanie festiwalu wagnerowskiego w Bayreuth. Hitlera chętnie wspierał Henry Ford, który podzielał antysemickie poglądy Austriaka. Amerykanin dowiedział się o nim właśnie dzięki rodzinie Wagnera.

Natomiast niemiecki przemysłowiec Fritz Thyssen dał Hitlerowi na działanie partii ok. 100 tys. marek. Pośrednio pieniądze otrzymywał też od prezesa Bank of England Montagu Normana, który obok antysemityzmu podziwiał wrogość Austriaka wobec Francji.

Sama książka Hitlera „Mein Kampf” okazała się żyłą złota. Jej nakład przekroczył 10 mln egzemplarzy.

Ukrywał się przed skarbówką

Hitler wciąż jednak ukrywał dochody przed niemiecką skarbówką. Np. w 1924 i 1925 roku twierdził, że nie miał dochodów.

Tymczasem w 1925 roku kupił sobie mercedesa za 20 tys. marek. Na wszelkie pytania urzędników Hitler odpowiadał, że brał pożyczki.

W kolejnych latach kupował samochody, zatrudniał służbę i nabywał mieszkanie dla kuzynki i kochanki Geli Raubal.

Wydawnictwo Hitlera – Eher Verlag wydawało też gazetę „Völkischer Beobachter”, która rozchodziła się jak ciepłe bułeczki. Nakład sięgał 1,5 mln egzemplarzy.

Dość powiedzieć, że samo wydawnictwo, które publikowało również inne magazyny, dawało Hitlerowi fortunę (w przeliczeniu na euro – kilkadziesiąt milionów).

Łapówki dla kanclerza

Gdy został kanclerzem zaczął dostawać jeszcze większe wsparcie finansowe od przemysłowców, którzy liczyli, że Hitler pomoże ich firmom w ekspansji.

Pieniądze lądowały w działającym od 1933 roku Funduszu Niemieckiej Gospodarki Adolfa Hitlera. Ile dokładnie pieniędzy tam trafiło nie wiadomo, ale dość powiedzieć, że fundacja pokrywała m.in. koszty rozbudowy i wyposażenia alpejskiej rezydencji Berghof na Obersalzbergu oraz okolicznych budynków.

Martin Bormann, sekretarz Hitlera, zakupił z pieniędzy fundacji 280 ha przyległych terenów oraz wybudował drogę na szczyt góry Kehlstein, na której postawił Orle Gniazdo za 30 mln marek (ok. 750 mln obecnych USD).
Sama fundacja do swojego końca zgromadzić mogła nawet równowartość obecnych 2,5 mld USD.

Hitler zarabiał też m.in. na znaczkach pocztowych ze swoją podobizną. Część pieniędzy z każdego znaczka trafiło na Narodowy Fundusz Kulturalny, o którego wykorzystaniu decydował Hitler.

Majątek warty miliardy

Minister poczty był tak zadowolony z interesu, że chętnie wypisywał Hitlerowi czeki. Jeden z nich sięgał 50 mln marek, czyli ok. 125 mln obecnych USD.

W czasie wojny fundacje Hitlera zdobywały m.in. dzieła sztuki, które wówczas warte były ok. 2,5 mld dolarów, a dziś zapewne znacznie więcej.

Łupiono też zamki czy mieszkania np. Żydów. Dziennikarz i historyk Bogusław Wołoszański oszacował wartość fortuny Hitlera na 42 mld obecnych euro.

Źródło: Newsweek

REKLAMA