Jak państwa wymuszają przestrzeganie nowych przepisów. Mandaty, bransoletki, areszty

epidemia koronawirusa/Koronawirus z Wuhan - zdjęcie ilustracyjne/koronawirus. Źródło: pixabay
Koronawirus. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
REKLAMA

Pouczenie, mandat, grzywna, areszt, bransoletka elektroniczna, to tylko niektóre sposoby „dyscyplinowania” swoich obywateli przez różne państwa za nieprzestrzeganie nowych przepisów związanych z koronawirusem.

W Polsce najwyższa kara grozi za złamanie zasad kwarantanny, może to być nawet 30 tys. PLN. Policji zlecono pilnowanie przestrzegania kwarantanny. We Francji można zarobić mandat za każde nieupoważnione wyjście z domu. Jest to 135 euro, a w przypadku recydywy nawet 375 euro.

Egzekwowanie przepisów okazuje się w wielu krajach trudne, więc państwo sięga po sankcje i represje. W Europie najczęściej sięga się po mandaty, grzywny, ale i po możliwość aresztu. We Włoszech złamanie zakazu wychodzenia z domu to mandat w wysokości 206 euro i ewentualność spędzenia do trzech miesięcy w areszcie. W ciągu jednego tygodnia w Italii ukarano 50 000 ludzi.

REKLAMA

W Hiszpanii wysokość mandatu wynosi od 100 do 600 euro i do roku więzienia. Austria posunęła się dość daleko i tam za złamanie przepisów można otrzymać grzywnę do wysokości 3600 euro. W Norwegii rząd „zdenerwował” się ucieczkami mieszkańców miast do domków letniskowych w górach. Grozi wszystkim grzywna w wysokości 1250 euro.

W Azji bywa groźniej. W KRL-D miano za łamanie kwarantanny kogoś rozstrzelać. Chiny podobno już opanowały epidemię w Wuhan, mieście, ale sięgały po drastyczne kroki. W użyciu były drony, kary więzienia, totalna inwigilacja.

W Hongkongu osoby przybywające tam z zagranicy muszą teraz nosić bransoletkę elektroniczną, celem ciągłej kontroli icj kwarantanny. Na Tajwanie policja zapewnia mieszkańcom zainfekowanym wirusem smartfona z GPS, który pozwala ich namierzać. Jeśli opuszczą dom, ryzykują grzywnę w wysokości 30 000 euro i upublicznienie ich nazwiska.

Taka praktyka jest stosowana także w Singapurze, gdzie specjalna jednostka śledzi ruchy zarażonych osób. Naruszenie izolacji grozi grzywną w wysokości 6000 euro i półrocznym więzieniem.

W Izraelu zajmują się tym służby wywiadowcze, które uzyskały dostęp do geolokalizacji wszystkich mieszkańców bez potrzeby składania do sądów wniosków o taką możliwość śledzenia ludzi. W Jordanii za nieupoważnione wyjście na ulice, od razu odwozi się na rok do więzienia.

REKLAMA