
Dostęp do internetu i swoboda przepływu informacji wywołują rozmaite plotki na wszystkich kontynentach. W Afryce ma to dodatkowe niebezpieczne skutki, bo słabość tamtejszej służby zdrowia stanowi dodatkową pożywkę do wiary w jakieś nadzwyczajne metody leczenia.
Od dziwnych skojarzeń nie są wolni i sami politycy tych krajów. W Zimbabwe to minister obrony, Oppah Muchinguri ogłosiła, że „koronawirus jest karą Bożą na kraje, które nałożyły sankcje nan jej kraj.
Pojawiają się też najfantastyczniejsze plotki. Na przedmieściach Tunisu, w portowym Radès, przez który przechodzi 80% importu i eksportu tego kraju, miejscowe magazyny miały zostać zaatakowane przez „setki salafitów uzbrojonych w białą broń”.
Plotka rozniosła się tak szybko, że MSW publikowało całą serię komunikatów z zaprzeczeniami. W porcie doszło rzeczywiście do zajść, ale dotyczyły one porachunków handlarzy narkotyków.
W Senegalu informacje o pandemii dotyczyły przede wszystkim pochodzenia wirusa i kego przenoszenia związanego z nawykami kulturowymi. Pojawiały się też fantastyczne plotki o metodach zapobiegania, leczenia przez lokalną medycynę i środki ludowe, a także ochrony przez amulety religijne…
Wpływowy szaman w tym kraju kwestionował nawet istnienie wirusa. Pojawiły się oszustwa z rzekomymi szczepionkami. Bywa, że przenoszone są wiadomości z internetu z Europy. Interpretuje się je już w różny sposób, a później żyją własnym życiem.
Africa's Confirmed #coronavirus cases(most hit)
1. South Africa = 402 cases
2. Egypt = 327 cases
3. Algeria = 201 cases
4. Morocco = 122 cases
5. Burkina Faso = 75 cases
6. Tunisia = 75 cases
7. Senegal = 67 cases
8. Cameroon = 56 cases
9. Nigeria = 35 cases#Covid_19
— Lerato Pillay (@uLerato_pillay) March 23, 2020
Znaleźli nawet cudowny lek
Karierę w Afryce zrobił lek na malarię Chlorochina, która „może wyleczyć chorobę koronawirusa”. Zaczęło się od informacji z Francji. Tamtejszy lekarz ze szpitala uniwersyteckiego w Marsylii osiągnął ciekawe wyniki stosowania tego specyfiku w leczeniu koronawirusa jako leku wspomagającego.
Wiadomość stała się szybko popularna we francuskojęzycznych Senegalu, Burkina Faso, Beninie i Kamerunie. W Dakarze chlorochina stała się nagle poszukiwanym towarem i pojawiła się na czarnym rynku. Zaczęli nią nawet handlować dilerzy narkotyków.
Handlarze ścigają lek z Indii i Nigerii. Chlorochina jest lekiem dobrze znanym w Afryce. Od 1949 roku leczono nią malarię, później stosowano na reumatyzm. Znane jest też jej stosowanie we wspomaganiu leczenia wirusów, ale sama koronawirusa nie wyleczy.
Tymczasem w Kamerunie i krajach sąsiednich zapotrzebowanie na chlorochinę wzrosło w aptekach i na czarnym rynku. Patrząc na swoją służbę zdrowia, Afrykanie szukają po prostu „cudownego środka”.
Dear South Africans,
What the crap is this? (This was days ago). Fast forward to 23rd March 2020, #SouthAfrica has 402 #COVID19cases and here after you will say government should have locked down the country pic.twitter.com/6Gx2P2B7bS
— #AfricaSpeaks (@AfricaSpeaks54) March 23, 2020
Źródło: Le Point