Niemiecka propaganda w czasach zarazy. „Sueddeutsche Zeitung” twierdzi, że rządy Polski i Węgier chca wykorzystać koronawirusa do łamania prawa i demokracji

"Sueddeutsche Zeitung". Zdjęcie ilustr.: ikiosk
REKLAMA

Niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung” pisze, że władze niektórych krajów, w tym Wegier i Polski chcą korzystając z epidemii ograniczyć prawa i swobody obywateli i doprowadzić do rządów autorytarnych, łamiących zasady demokracji.

Niemiecka gazeta pisze w poniedziałkowym wydaniu mi.in o projekcie węgierskiej ustawy, która w związku z pandemią koronawirusa ma wprowadzić bezterminowo stan wyjątkowy. To pozwolić by miało gabinetowi Orbana rządzić za pomocą dekretów.

„Można to potraktować jako przykład tego, że wirus może też zniszczyć państwo prawa, a Orban nie jest w tych działaniach osamotniony. Także w Polsce czy Izraelu rządzący sięgają po większe uprawnienia i nawet w Wielkiej Brytanii nadzwyczajne rozporządzenie wywołuje debatę o możliwości przesunięcia władzy na korzyść rządu. Kryzys stwarza szansę na rozszerzenie władzy i kontroli” – pisze „Sueddeutsche Zeitung”.

REKLAMA

Projekt ustawy, opublikowany w piątek wieczorem na stronie internetowej węgierskiego parlamentu, przewiduje m.in. że wprowadzony 11 marca stan wyjątkowy, którego obowiązywanie co 15 dni muszą zatwierdzać posłowie, wkrótce będzie mógł zostać przedłużony bez zgody parlamentu. W czasie przerwy w pracach parlamentu, rząd mógłby zawieszać stosowanie niektórych ustaw za pomocą dekretu, jak również wprowadzać inne nadzwyczajne środki, aby zapewnić stabilność i bezpieczeństwo – podaje niemiecka gazeta. Według dziennika opozycyjni politycy twierdzą, że „stan ten będzie przypominał dyktaturę”.

Gazeta odnosi się również do kwestii wyborów prezydenckich w Polsce. Cytuje byłego szefa Państwowej Komisji Wyborczej Wojciecha Hermelińskiego i sędziego Sądu najwyższego, Włodzimierza Wróbla, którzy uważają, że wybory prezydenckie byłyby nieważne. Wróbel twierdzi jednak, że wybory uznane byłyby za ważne przez Sąd Najwyższy, którego odpowiednią izbę „kontroluje rząd”.

Gazeta pisze, że prezydent Duda wykorzystuje epidemię, do prowadzenia kampanii podczas gdy inni kandydaci nie mogą tego robić.

„Gdy koronawirus dotarł do Polski i rząd ogłosił 13 marca stan zagrożenia epidemią, wszyscy kandydaci w zaplanowanych na 10 maja wyborach prezydenckich zawiesili swoje kampanie. Wybory mają ogromne znaczenie. Urzędujący prezydent Andrzej Duda od 2015 roku przyklepywał wszystkie niezgodne z prawem i konstytucją ustawy rządu swojej partii PiS. Gdyby kandydatka opozycji pokonała Dudę, byłby to koniec takich rządów PiS” – pisze „SZ”.

Gazeta podaje, że także w Wielkiej Brytanii rząd chce doprowadzić do przyjęcia przez Izbę Gmin budzącego kontrowersje nadzwyczajnego rozporządzenia, które napisano w pośpiechu. Oprócz zapisów o ochronie najemców, kredytobiorców i pracodawców czy ułatwieniach dotyczących zatrudniana personelu medycznego, ustawa rozszerza też kompetencje organów bezpieczeństwa i władz.

„Sueddeutsche Zeitung” opisuje też sytuację w Izraelu, gdzie w tym tygodniu ma się okazać, czy partia Likud premiera Benjamina Netanjahu dalej będzie uniemożliwiała zebranie się parlamentu po wyborach 2 marca, w których opozycja uzyskała 62 ze 120 mandatów. Jak pisze „SZ”, opozycja chce przegłosować ustawę, która zakazywałaby kierowania rządem osobie oskarżonej. Jest ona wymierzona w Netanjahu, na którym ciążą zarzuty korupcyjne, ale z powodu epidemii koronawirusa proces został przesunięty na połowę maja.

REKLAMA