Szalonej twórczości Trzaskowskiego ciąg dalszy. Namawia kierowców ZTM, by omijali przystanki wedle uznania

Rafał Trzaskowski. Foto: YouTube/podpisy
Rafał Trzaskowski. Foto: YouTube
REKLAMA

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski niewątpliwie przejdzie do historii jako jeden z najgorszych zarządców stolicy. Szczególnie w czasie kryzysu. Jego „akrobacje” dotyczące transportu zbiorowego to totalny odlot. Jak ujawnił podczas transmisji na żywo na Facebooku, namawia kierowców autobusów, by „omijali przystanek”, jeśli mają już w pojeździe „za dużo osób”.

Prezydent Trzaskowski czas narastającej epidemii zaczął od urlopu. Zdążył jednak zapowiedzieć, że nie będą zniesione opłaty za parking, przez co mieszkańcy – wedle możliwości, rzecz jasna – nie mieli szansy przestawić się na transport samochodowy.

Jednak mylił się ten, kto sądził, że w związku z tym wzrośnie częstotliwość kursowania pojazdów komunikacji miejskiej.

REKLAMA

Prezydent Warszawy zarządził bowiem, że w związku z koronawirusem autobusy i tramwaje ZTM będą jeździły według weekendowego rozkładu. Dodając do tego fakt, że wprowadzono obostrzenia, takie jak minimalna odległość między ludźmi w pojeździe, był to wielki absurd.

Mimo napływających zdjęć i srogiej fali krytyki, prezydent utrzymywał, że decyzja jest dobra i poparta badaniami. Na szczęście we wtorek wieczorem szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego nakazał władzom miasta przywrócenie normalnego rozkładu jazdy.

Na ulice wyjechało dziś blisko 1500 autobusów i ponad 380 tramwajów. To maksimum możliwości – oświadczył wczoraj Trzaskowski.

Prezydent Warszawy nie byłby jednak sobą, gdyby przy okazji nie wpadł na inny, absurdalny pomysł. Podczas transmisji na Facebooku Trzaskowski odpowiadał na pytania internautów. I palnął, co następuje:

Rozmawiamy z kierowcami. Mówimy im o tym, że jeżeli mają takie poczucie, że za dużo pasażerów się zebrało w autobusie, to żeby omijali przystanek – wyznał Rafał Trzaskowski. – Policja będzie sprawdzać sytuację i informować. Chodzi przede wszystkim o zdrowy rozsądek – dodał.

Źródło: se.pl

REKLAMA