
Były reporter TVN Witold Gadowski zakończył współpracę z tygodnikiem braci Karnowskich. Awantura o honoraria za teksty na Twitterze.
Znany publicysta i reporter Witold Gadowski ogłosił, że odchodzi z mediów braci Karnowskich. O swoim rozstaniu poinformował na portalu społecznościowym Twitter.
– Uwalniam Was od honorariów za moje teksty. Nie są Wam potrzebne. Mili Czytelnicy zobaczymy się gdzie indziej – napisał Gadowski.
Pod wpisem publicysty rozpętała się kłótnia między nim, a braćmi Karnowskimi. Z jej przebiegu wynika, że w ramach „oszczędności” Karnowscy usunęli z tygodnika felietony Gadowskiego.
co nie uchodzi? Spoglądanie na to co robicie? Trwa trudny czas i nie mam ochoty wyjaśniać wam zasad. Wycinacie Gadowskiego, to Gadowski mówi spokojnie: dziękuje.
— witold gadowski (@GadowskiWitold) March 25, 2020
– Zmniejszyliśmy czasowo objętość pisma (z powodu zarazy) i w związku z tym część felietonów będzie co drugi tydzień. Tyle gdy idzie o „wycinanie”. Prośba o uczciwy opis sytuacji – bronił się Jacek Karnowski.
Wycięto Lecha Makowieckiego i mnie . No to oszczędzajcie dalej. Życzę wszystkiego najlepszego a moje honorarium potraktujcie jak składkę na wasze media.
— witold gadowski (@GadowskiWitold) March 25, 2020
Jednak Gadowski zamierza pozostać przy swojej decyzji. Poinformował przy tym, że jego felietony będą ukazywać się w „Gazecie Polskiej”.
Gadowski to kolejny autor z bliskich PiS gazet, który odchodzi ze swojego dotychczasowego miejsca. W ostatni weekend odejście z „Do Rzeczy” zapowiedział ceniony publicysta Waldemar Łysiak.
Przypomnijmy, że media braci Karnowskich są utrzymywane przede wszystkim z reklam państwowych spółek. W ub. roku portal Wirtualne Media opisał analizę szefa OMD Jakuba Bierzyńskiego, który wskazał, że wydatki na reklamę państwowych firm w „Sieci” wzrosły z 2,3 mln rocznie w 2015 roku do 28,2 mln w roku 2018.
– Czyli o 1143 proc. W efekcie publiczne pieniądze stanowią 40 proc. całości jej przychodów (osiem razy więcej niż średnia rynkowa) – stwierdził szef OMD. Karnowscy bronili się, iż są to szacunki na bazie danych cennikowych, a ich wpływy z reklam państwowych spółek są inne.
Źródło: Twitter