Muzułmanie wykorzystują czas zarazy do rozpychania się w przestrzeni publicznej

Meczet w Kuala Lumpur. Foto: Pixabay
Meczet Foto: Pixabay
REKLAMA

Okazuje się, że duchowni islamu wykorzystują we Francji czas zarazy do łamania pewnych dotychczasowych ograniczeń i zajmowania przestrzeni publicznej. 25 marca w Święto Zwiastowania z wezwaniem do modlitwy przez 10 minut dzwoniły wszystkie dzwony kościołów Francji. Skorzystali z tego… muzułmanie.

Tego dnia było jednak też słychać śpiew muezina w Lyonie; który po prostu… skorzystał z okazji. Wezwanie do islamskich modłów popłynęło z z minaretu Wielkiego Meczetu w Lyonie, chociaż nie maiło dotąd autoryzacji. Zakazane nawoływanie muezzina po arabsku do modłów nie wzbudziło reakcji lokalnych władz.

Laicka Francja, która wypchnęła chrześcijaństwo z przestrzeni publicznej do sfery życia prywatnego, która propaguje „neutralność przestrzeni publicznej”, przymyka oczy na aktywność muzułmanów.

REKLAMA

Francja do tej pory broniła się przed zezwoleniem na śpiewy muezzinów w swoich miastach i akceptowano tylko pewne wyjątki. Muzułmanie już od dawna stawiają taki postulat, zwłaszcza w miastach, gdzie stanowią większe grupy. Teraz okazuje się, że wykorzystują do realizacji swoich zamierzeń pandemię koronawirusa.

Złamanie zakazu w Lyonie nie było wyjątkiem. O podobnym przypadku doniesiono m.in. z dzielnicy Montpellier La Paillade, w Strasburga i z kilku innych miejsc. Muzułmanie wykorzystali apel Episkopatu Francji dla swoich celów. Biskupi ekumenicznie mówili o „ wspólnym geście”, ale raczej nie chodziło im, dzwonom towarzyszyli muezzini.

Co prawda Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego (CFCM) przekazała w w odpowiedzi „wszystkim chrześcijanom we Francji wyrazy braterskiej solidarności”, ale jak widać muzułmanie zadbali przy tej okazji o swoje religijno-społeczne postulaty.

Wielki Meczet w Lyonie ogłosił na swojej stronie na Facebooku, że „wezwanie Maghrebu do modlitwy zostanie wypowiedziane z minaretu, aby wesprzeć tych ludzi i te kobiety ze służb publicznych i szpitali, które od samego początku pomimo powagi sytuacji zdrowotnej walczyły z odwagą i bezinteresownością, by stawić czoła epidemii, która dotyka wszystkich Francuzów ”.

„Etapowanie” Francji przez muzułmanów

Sprytnie wykorzystano mobilizację przeciw koronawirusowi i postawiono znak równości pomiędzy dźwiękiem dzwonów kościelnych i wezwaniem do modlitwy islamskiej. W dodatku podpisanie się pod inicjatywą Kościoła zapewnia bezkarność i pozwala przejść na kolejny poziom islamskiego „etapowania” Francji.

Władze Lyonu wydając zgodę na budowę Wielkiego Meczetu w tym mieście, dopuściły powstanie minaretu, ale jedynie z funkcją symboliczną. Nawoływań muezzina nie autoryzowano. Teraz meczet wykorzystał czas zarazy i przedstawia to jako akt społecznej solidarności z Francją. Dziwne tylko, że owe śpiewy odbywały się po… arabsku. Dla niektórych to po prostu prowokacja i testowanie władzy.

Zresztą nie pierwszy raz. W 2008 r. meczet w Meaux wywołał ostrą reakcję lokalnych władz i mieszkańców po zainstalowaniu głośników, z których nadawano wezwania do modłów. Przełożóny meczetu tłumaczył się, że przecież dzwony kościołów też wzywają ma msze.

Muzułmanie uważają, że teoretycznie we Francji żadne prawo nie zabrania meczetom Adhanu, czyli publicznych nawoływań do modlitwy. Przywołując przykład kościołów domagają się „równego traktowania religii”. Laicka Republika ma problem, który dotyczy zresztą i innych krajów Europy, jak Niemcy, czy Hiszpania.

Źródło: Valeurs Actuelles

REKLAMA