Szaleństwo w dobie koronawirusa: świat płonie a Sylwia Spurek zajmuje się nazwami wegańskich potraw

Europosłanka wybrana z list Wiosny Biedronia Sylwia Spurek z wegańskim Hot-Dog-iem. Foto: Instagram
Europosłanka wybrana z list Wiosny Biedronia Sylwia Spurek z wegańskim Hot-Dog-iem. Foto: Instagram
REKLAMA

Sylwia Spurek i tym razem nie zawiodła. Europoseł wybrana z list Wiosny Roberta Biedronia pochwaliła się kolejnym „dokonaniem”. W dobie koronawirusa i nadciągającego kryzysu gospodarczego zajmuje się nazwami wegańskich potraw.

„Dziś na grupie roboczej S&D w ramach komisji AGRI ponownie poruszyłam kwestię poprawki tzw. veggie burger. Poprawka dot. zakazu używania nazw typu burger, kiełbasa, pasztet w odniesieniu do produktów roślinnych” – napisała na swoim Twitterze Spurek.

„Godzi to w prawa konsumentek/tów i producentek/tów tychże produktów. Jest też sprzeczna z celami UE dotyczącymi walki z kryzysem klimatycznym i ogranicza rozwój zdrowej, bezpiecznej żywności” – grzmiała eurodeputowana.

REKLAMA

„Jako europosłanka zawsze będę bronić praw klimatycznych, praw zwierząt oraz praw konsumentek/tów” – zadeklarowała Spurek.

W swoim wpisie oznaczyła także ekoorganizacje jak Otwarte Klatki, uznany w Wielkiej Brytanii za organizację terrorystyczną Greenpeace. Obok nich znalazły się także Fundacja Viva i Compassion Polska.

Internauci nie wytrzymali

Pod wpisem pojawiło się mnóstwo komentarzy. Internauci nie zostawili jednak na „obrończyni krów” suchej nitki. Nawet użytkownicy odżegnujący się od jedzenia mięsa podkreślali absurdalność tego twitta.

„Jestem wegetarianka i powiem tak- na ta chwile mam gdzies jak nazywa się przyrządzone przeze mnie danie o ile nie zawiera miesa. Może niech się pani zastanowi, czy co poniektórzy będą mieli za kilka tygodni co do garnka włożyć” – napisała jedna z internautek.

„Dzisiaj dla lewicy nie jest istotne to, czy wegetarianie i nie tylko, będą mieli co jeść, ale jak będzie się nazywać żarcie, którego nie będą mogli kupić, z braku kasy, albo braku żarcia w sklepach” – czytamy.

„Fakt. Vege burgery jakby mniej istotne” – przyznała Eliza Michalik.

„Pani post ma w sobie grację orkiestry grającej w ostatnich chwilach Titanica” – skwitował Marcin Makowski.

„Pani wpis jest niezbitym dowodem na to, że UE zajmuje się sprawami absolutnie zbędnymi. To całkowicie niezrozumiałe, ze pobiera Pani pensję za taką aktywność zawodową” – podkreśliła użytkowniczka Twittera.

„Coraz częściej słyszy się opinie, że UE na niewiele przydaje się jej obywatelom w trudnym czasie epidemii. Pani wpis jest mocnym argumentem, że tak istotnie jest” – czytamy.

Płciowe problemy

„Słusznie. Proszę walczyć na tym froncie jak lef” (pisownia oryg.) – czytamy. Ostatnie słowo wzbudziło wśród innych użytkowników kontrowersje. „Raczej lefica”, „A nie lef/ka?” – zastanawiali się.

„Produktek/produktów powinno być. Część z nich, jak kiełbasa, jest rodzaju żeńskiego” – zakpił internauta.

„Doprawdy, irytujące to podkreślanie 2 płci w każdej wypowiedzi. A co z pozostałymi płciami ? A co z osobnikami płci żeńskiej które czuja się niekomfortowo z określeniami np. „architektka” gdyż uważają ze brzmi to debilnie i uwłacza ??” – napisała jedna z internautek.

„Trwonicie pieniądze podatników. A z polskim nadal fatalnie. Nie dość, że «na grupie», to w pogardzie do «producentów», którzy są obojga płci. Producent, to nie facet, który produkuje, tylko osoba, człowiek, który wytwarza – kobieta albo mężczyzna. To takie trudne?” – czytamy.

Źródło: Twitter

REKLAMA