Koronawirus. Kolejna partia chińskich „zabójczych” maseczek. Rozłażą się w rękach

Zdjęcie: Twitter/alapo
Zdjęcie: Twitter/alapo
REKLAMA

Kolejna partia chińskich maseczek, tym razem sprowadzona do Włoch do niczego się nie nadaje. Rozłażą się w rękach.

Pracownicy kolejnego włoskiego szpitala zmuszeni są do pracy bez odpowiednich zabezpieczeń. Dostarczone do szpitala Chivasso w kolejnej partii chińskie maseczki dosłownie rozłażą się w dłoniach – informuje włoski dziennik „La Stampa”.

Na zdjęciach opublikowanych w mediach społecznościowych widać jak łatwo zrobić w nich nawet dziurę.

REKLAMA

Partia „rozłażących” się maseczek została zakupiona w Brazylii, ale ich producentami są Chińczycy. Dystrybuowały je władze Regionu Piemontu.

– Nie mam słów na opisanie tej nieprzyzwoitości. Taka jest rzeczywistość, z którą musimy się zmagać każdego dnia – mówi w rozmowie z włoskim dziennikiem Giuseppe Summa ze związku zawodowego pielęgniarzy. – To wyposażenie przekazują nam władze regionu. To szokujące, że personel medyczny w szpitalu Chivasso musi pracować bez zabezpieczeń.

To kolejny skandal związany z produkowanym w Chinach sprzętem i wyposażeniem medycznym stosowanym przy walce z koronawirusa. 21 marca dotarła do Holandii partia 1,3 miliona maseczek wyprodukowanych przez chińską firmę. Wiele z rozdystrybuowano w szpitalach. Maseczki miały certyfikat KN95 wskazujący, że powinny filtrować ponad 95% cząstek.

Po doniesieniach, że mogą nie spełniać wymaganych standardów nakazano przeprowadzenie testów. Potem je powtórzono. Jak się okazało nie spełniają wymogów. 28 marca minister zdrowia Holandii nakazał wycofanie wszystkich maseczek

Do podobnej sytuacji doszło w Hiszpanii. Tam z użycia wycofano 640 tysięcy testów na obecność koronawirusa. Okazało się, że ich skuteczności wynosiła zaledwie 30%.

Po skandalu nawet chińska ambasada w Madrycie poinformowała, że firma Shenzen Bioeasy Biotechnology, producent zestawów testowych, nie uzyskała oficjalnej licencji od władz tego kraju na sprzedaż produktów medycznych.

Używanie „fałszywych” chińskich maseczek i testów może mieć zabójcze skutki. Pracownicy służby zdrowia zakładają maski i mają poczucie większego bezpieczeństwa. Mając do wyboru dwie maski mogą zostawić tę dobrą i założyć tę, która do niczego nie służ. Osoby przebadane wadliwymi testami mogą nie mieć świadomości zarażenia i dalej roznosić wirusa.

REKLAMA