W Australii alkohol już prawie na kartki

Kangur chłodzi się w cieniu drzew. Foto: pixabay
Kangur chłodzi się w cieniu drzew. / Zdjęcie: Pixabay Foto: pixabay
REKLAMA

Pandemia koronawirusa wywołała na Antypodach run na alkohol. W Australii wzmożony popyt wywołał ograniczenia w sprzedaży alkoholu i jego racjonowanie.

Od wtorku 31 marca maksymalna ilość sprzedawanego alkoholu na osobę wynosi dwanaście butelek wina i dwa opakowania po 24 piwa albo 2 litry mocnych alkoholi. Takie normy ustaliło australijskie stowarzyszenie sklepów monopolowych, by bronić je przed ogołoceniem półek.

Jeszcze trochę, a Australijczycy dowiedzą się, co to.. melina i samogon? Powodem tak dużego popytu są ogłoszone przez rząd kolejne restrykcyjne przepisy walki z koronawirusem. Postanowiono bowiem zamknąć mniej istotne placówki, w tym i bary.

REKLAMA

Australijczycy zaczęli się obawiać o ciągłość dostaw. Stąd i ograniczenia w sprzedaży. Wydatki na alkohol wzrosły w ubiegłym tygodniu o 86%.

Władze chcą zapobiegać panice i przekonuję, że sklepy monopolowe pozostaną otwarte jako „niezbędne placówki” obsługi ludności. Ograniczenie ilościowe to tylko tymczasowe środki, które mają pozwolić na dostęp wszystkich klientów do swoich ulubionych napojów – przekonują.

Australijczycy do największych pijaków na świecie nie należą, ale okazuje się i tu strach przed prohibicją robi swoje. Według raportu WHO z 2018 roku ​​Australijczycy w wieku powyżej 15 lat spożywali średnio 10,6 litra alkoholu rocznie. „Czołówka” to 15,2 litra w Mołdawii i około 15 litrów np. w przypadku Litwinów.

Źródło: Le Parisien/ AFP

REKLAMA