Rząd Słowacji kupił 1,2 mln testów na koronawirusa. Teraz ostrzega sąsiadów i bije na alarm.
Licząca ponad 5,4 mln obywateli Słowacja zaopatrzyła się w 1,2 mln testów na koronawirusa. Za testy rząd Słowacji zapłacił aż 15 mln euro.
Testy wyprodukowała chińska firma. Zaledwie kilka tygodni po dostawie okazało się, że testy są nic nie warte.
Testy miały w krótkim czasie dawać wyniki dotyczące obecności koronawirusa u badanych. Teraz okazuje się, że produkt z Chin nie jest w stanie wykryć koronawirusa SARS-COV-2 we wczesnej fazie zakażenia.
Oburzenia sytuacją nie kryje nowy premier Słowacji Igor Matović. Matović objął urząd w marcu, a testy „odziedziczył” po poprzedniej ekipie, która odeszła w oskarżeniach o korupcję.
– Mamy ich (testów – red.) tonę i nie ma z nich żadnego pożytku. Możemy wrzucić je prosto do Dunaju – rzucił rozwścieczony premier Matović.
Jednak problem dotyczy nie tylko naszych południowych sąsiadów. Podobne zastrzeżenia zgłaszali już m.in. Hiszpanie i Turcy.
Również oni kupowali chińskie testy, które okazały się wadliwe. A to oznacza, że faktyczna skala zachorowań w tych krajach może być znacznie większa.
Źródło: Wprost