
Chorych ze wschodu Francji przewozi się helikopterami do Niemiec. Jeżdżą już po kraju „sanitarne TGV”. W Paryżu, gdzie brakuje miejsc na intensywnej terapii, zakażonych przewieziono do Bretanii. Brakuje masek i sprzętu, a minister zdrowia Olivier Véran martwi się, że w szpitalach spada liczba aborcji.
Minister Solidarności i Zdrowia Véran mówił o „niepokojącym ograniczeniu stosowania aborcji” podczas przekazywania informacji w Senacie. Pytanie na ten temat zadała mu 1 kwietnia socjalistyczna senator i była minister ds. równości płci, Laurence Rossignol.
Rossignol ma prawdziwego hopla na punkcie aborcji. Wcześniej chciała, aby przy okazji wprowadzania nowych przepisów o koronawirusie rozszerzyć także „prawo do aborcji” o dwa dodatkowe tygodnie. Teraz docisnęła ministra, a ten przyznał, że „nie ma wątpliwości, że epidemia Covid-19 ogranicza prawo do aborcji w naszym kraju”.
Francuski rząd postanowił jednak uspokoić feministki. Zapewnił, że będzie utrzymany „ciągły dostęp kobiet do antykoncepcji i IVG” (eufemizm określający we Francji zabijanie nienarodzonych dzieci).
Feministki obawiają się, że kryzys wokół koronawirusa, przeładowane pracą szpitale, czy braki sprzętu ochronnego spowodują, że aborcje zostaną zepchnięte na plan dalszy. Francja tymczasem o „fundamentalne prawa” dba nawet w czasach zawieszenie wszelkich innych praw.
Źródło: Valeurs Actuelles