Marszałek województwa pomorskiego zaraził w urzędzie już czterech współpracowników

UMWP w Gdańsku Fot. Wikimedia
REKLAMA

Marszałek pomorski Mieczysław Struk wybrał się w środku pandemii we Włoszech do Bergamo. Przywiózł z wakacji wnuki i… koronawirusa. Później kontynuował urzędowanie.

Efektem jest zapewne czwarty przypadek zachorowania pracownika Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego w Gdańsku. Jak podaje PAP „dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej (WSSE) w Gdańsku poinformował w sobotę o dziewięciu nowych przypadkach zakażenia koronawirusem w regionie. Wśród osób, u których zdiagnozowano COVID-19, jest pracownik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego”.

W sumie w urzędzie choruje pięciu pracowników, a biorąc pod uwagę konieczność kwarantanny osób, które się z nimi kontaktowały oznacza to częściowy paraliż tej instytucji. Jeszcze przed ujawnieniem piątego przypadku, kwarantanną objętych zostało 70 pracowników Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego.

REKLAMA

Ofiarą marszałka Struka ma być także starosta pucki, który się z nim spotykał. Kilku innych starostó wylądowało na kwarantannie. Kiedy zachorował przyznał: „Byłem we Włoszech w dniach 7-8 marca. Po powrocie do Polski nie poddawałem się kwarantannie”.

70 proc. pracowników urzędu od dwóch tygodni pracuje w trybie zdalnym. Do biur przychodzi mniej, niż 100 urzędników i okazuje się, że taka liczba wystarcza do utrzymania płynności pracy urzędu. Może marszałek niechcący przysłuży się pomysłowi odbiurokratyzowania zarządzanej struktury. Chociażby jako zadośćuczynienie za swoją nieodpowiedzialność?

Źródło: PAP

REKLAMA