Kononowicz pójdzie siedzieć? Patostreamerzy na celowniku policji w czasie epidemii

Krzysztof Kononowicz i Mexicano. Foto: YouTube MexicanoTV
Krzysztof Kononowicz i Mexicano. Foto: YouTube MexicanoTV
REKLAMA

Były kandydat na prezydenta Polski Krzysztof Kononowicz trafił na celownik Policji. Powodem są filmy z jego udziałem, publikowane przez patostreamerów.

Policja bada, czy patostreamerzy złamali prawo, przekonując swoich widzów, że „koronawirus nie istnieje” i łamiąc zasady kwarantanny. Proceder może się dla publikujących źle skończyć, bo za fake newsy o zagrożeniu grozi nawet kilka lat odsiadki.

Największe kontrowersje wywołały filmy z udziałem byłego kandydata na prezydenta Polski Krzysztofa Kononowicza.

REKLAMA

– Nie przyjmujcie mandatów od policji. Nie ma żadnego koronawirusa! To jest wymyślony fejk, zero koronawirusa! To szpitale wymyślają, żeby zarabiać na ludziach – stwierdził w wywiadzie dla kanału Mexicano TV.

Wywiad z Kononowiczem oburzył wielu widzów kanału. Zarzucają jego autorowi – Jarosławowi, że wykorzystuje starego i schorowanego człowieka.

– Kononowicz zmaga się z cukrzycą i jest wyraźnie osłabiony. Wykorzystują to patostreamerzy internetowi, którzy jak hieny czerpią z tego zyski i nagrywają pod publiczkę szokujące wypowiedzi, z których ten starszy człowiek może nie zdawać sobie nawet sprawy. Zgłosić to na policję! Jakim prawem tyle obcych osób siedzi w jednym małym pokoiku i nagrywa sobie imprezki! – brzmi jeden z komentarzy.

Twórcą kanału Mexicano TV jest czterdziestoparoletni mieszkaniec Białegostoku. Mieszka z matką na jednym z blokowisk.

Na Youtube publikuje od paru lat, niemal codziennie. Są to m.in. filmy z gaszenia papierosów na czole czy picie moczu na wizji.

Jednak zdarzają się nagrania, na których grozi swojej matce lub się upija. Natomiast ostatnio zaczął publikować relacje z wizyt w domu Kononowicza i jego współlokatora, zmagającego się uzależnieniem narkotykowym.

Z kolei według widzów to nieprawda i przyjaciel Kononowicza wyszedł już z nałogu. Ale teraz do akcji wkroczyła policja.

– Sprawa została przekazana do właściwej terytorialnie jednostki policji. Funkcjonariusze będą ustalać czy doszło, bądź dochodzi do łamania prawa. Na tą chwilę są to jedyne informacje, jakie mogę przekazać w tej sprawie – powiedziała mł. asp. Katarzyna Zarzecka, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.

Źródło: Gazeta Krakowska

REKLAMA