Kulisy sprawy kardynała George’a Pella. Porzucony przez Watykan duchowny wyjdzie na wolność [WIDEO]

Kard. George Pell.
Kard. George Pell. Foto: print screen z YouTube/Sky News Australia
REKLAMA

Sąd Najwyższy Australii uchylił wyrok skazujący kardynała George’a Pella na 6 lat więzienia za pedofilię. Po ponad roku za kratkami 78-letni duchowny wyjdzie na wolność.

Były doradca papieża Franciszka i były watykański „minister finansów” został skazany przez sądy dwóch instancji w swoim kraju za czyny pedofilskie, do jakich miało dojść w 1996 roku, gdy był metropolitą Melbourne.

Skazano go na 6 lat więzienia za napaść na dwóch 13-letnich chórzystów w zakrystii w katedrze. Akt oskarżenia sporządzony został na podstawie zeznań jednego z mężczyzn. Drugi z nich zmarł w 2014 roku z przedawkowania narkotyków.

REKLAMA

Batalia prawna

Od początku swojego procesu kardynał Pell powtarzał, że jest niewinny. Był najwyższym dostojnikiem Kościoła, skazanym w sprawie dotyczącej pedofilii. W więzieniu spędził 405 dni. Wkrótce ma zostać zwolniony z zakładu karnego koło miasta Geelong, niedaleko Melbourne.

Przed Sądem Najwyższym Australii obrona kard. Pella przekonywała m.in., że nie mogło dojść do napaści seksualnej na chłopców po niedzielnej Mszy, gdyż zakrystia katedry Św. Patryka zawsze była pełna.

Sąd pierwszej instancji skazując go w marcu ub. roku na 6 lat orzekł, że będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie w październiku 2022 r. W sierpniu 2019 roku wyrok ten utrzymał sąd apelacyjny.

Jan Paweł II mianował kard. Pella

George Pell, urodzony w 1941 r. w australijskim Ballarat, był biskupem pomocniczym Melbourne w latach 1987-1996, a następnie do 2001 r. metropolitą tego miasta. W latach 2001-2014 był arcybiskupem metropolitą Sydney, mianowanym kardynałem przez Jana Pawła II.

Z kolei papież Franciszek uczynił Pella w 2013 roku członkiem Rady Kardynałów, a rok później prefektem Sekretariatu ds. Ekonomii Stolicy Apostolskiej.

Początkowo australijski wymiar sprawiedliwości prowadził śledztwo w jego sprawie w związku z zarzutami tuszowania czynów wykorzystywania i wysłuchał jego zeznań, w których zapewniał, że nie wiedział o takich zdarzeniach w swojej diecezji. W 2017 roku kardynał Pell został formalnie oskarżony o czyny seksualnego wykorzystania nieletnich. Papież urlopował go na czas procesu, a później zdymisjonował.

Porzucony przez Watykan

Gdy na początku 2019 roku kard. Pell został uznany jednomyślnie winnym pedofilii przez ławę przysięgłych sądu pierwszej instancji, otrzymał od Franciszka zakaz publicznego pełnienia posługi i kontaktów z nieletnimi. Jak tłumaczył wtedy Watykan, są to „środki zapobiegawcze”, zastosowane w oczekiwaniu na definitywne potwierdzenie faktów. Wyjaśniono, że Stolica Apostolska przyjmuje do wiadomości wyrok pierwszej instancji.

Po tym, kiedy odrzucono apelację kardynała Pella, Watykan oświadczył, że z decyzją w jego sprawie czeka na zakończenie całego postępowania sądowego.

„Stolica Apostolska wraz z Kościołem w Australii potwierdza swoją bliskość z ofiarami wykorzystywania seksualnego i zaangażowanie na rzecz tego, by za pośrednictwem właściwych władz kościelnych ścigać członków duchowieństwa, którzy są za nie odpowiedzialni” – oświadczył wtedy rzecznik Watykanu Matteo Bruni.

Oświadczenie kard. Pella

Kardynał Pell niesłusznie spędził w więzieniu nieco ponad rok. Tuż po wyroku Sądu Najwyższego wydał specjalne oświadczenie. Podkreślił w nim, że wielka niesprawiedliwość „została naprawiona wraz z jednomyślną decyzją sądu”.

„Nie żywię złych uczuć wobec mojego oskarżyciela. Nie chcę, aby moje uniewinnienie dodawać do cierpienia i goryczy, jakie wielu odczuwa. Jest ich wystarczająco dużo”– napisał były doradca papieża Franciszka.

„Mój proces nie był referendum w sprawie Kościoła katolickiego, ani w kwestii tego, jak władze kościelne w Australii podeszły do przestępstwa pedofilii”.

„Stale utrzymywałem swoją niewinność, gdy cierpiałem z powodu poważnej niesprawiedliwości”

„Chodziło o to, czy ja popełniłem te okropne przestępstwa, czy nie. A ja ich nie popełniłem”– oświadczył.

Kard. Pell podziękował za modlitwy i „tysiące listów z wyrazami wsparcia”.

REKLAMA