Szwecja w czasach zarazy też nie oparła się panice i schodzi z liberalnej ścieżki

Flaga Szwecji/fot. Pixabay
Flaga Szwecji/fot. Pixabay
REKLAMA

Szwecja też nie oparła się panice. Coraz mocniej krytykowany za zarządzanie kryzysem zdrowotnym, a właściwie jego brak, rząd tego kraju przedstawił projekt ustawy. Ma ona dać rządowi dodatkowe uprawnienia w walce z koronawirusem.

Nowa ustawa pozwoliłaby rządowi kierowanemu przez socjaldemokratę Stefana Löfvena na podjęcie takich środków, jak ograniczenie zgromadzeń publicznych, czy zamykanie firm i sklepów bez zgody parlamentu ze względu na „ochronę życia ludzkiego”.

Nowe przepisy przyznałyby władzy wykonawczej dodatkowe uprawnienia tylko na okres trzech miesięcy. To i tak niepokoi opozycję. Przywódca partii konserwatywnej Ulf Kristersson uznaje potrzebę szybkiego podejmowania decyzji w czasach kryzysu, ale uważa, że podejmowane ​​środki muszą również mieć „legitymację demokratyczną”.

REKLAMA

Projekt ustawy musi teraz zatwierdzić parlament. Do tej pory w Szwecji nie wprowadzono specjalnych zaostrzeń i był to wyjątek na mapie Europy. Rząd wzywał po prostu do „odpowiedzialności” i stosowania się do zaleceń organów ds. zdrowia. Do najostrzejszych jak dotąd środków należał zakaz gromadzenia się ponad 50 osób i wizyt w domach spokojnej starości.

Szwecja liczy 10,3 miliona mieszkańców. Ma jednak teraz 7000 potwierdzonych przypadków Covid-19. Do tego 477 przypadków zgonów, co oznacza śmiertelność znacznie wyższą niż u innych skandynawskich sąsiadów. Wszystko wskazuje na to, że Szwecja przestaje być w traktowaniu pandemii wyjątkiem.

Źródło: Le Figaro/ AFP

REKLAMA