Anna Grodzka – z domu Bęgowski udzieliła wywiadu tygodnikowi „Polityka”. Okazuje się, że jej – emerytki nikt nie chce, a Razem to nawet ją „olało”.
Anna Grodzka udzieliła wywiadu tygodnikowi „Polityka”, w którym wylała swe żale emerytki. Tym bowiem, jak sam mówi teraz jest.
– Ja jestem teraz zwykłą emerytką. Ktoś może sobie wyobrażać, że mam jakąś poselską emeryturę – nie, mam zupełnie zwykłą, jaka wypracowałam w toku życia. A przez wiele lat byłam przedsiębiorcą i nierozważnie płaciłam minimalne składki. Teraz muszę spinać budżet z miesiąca na miesiąc – opowiada Grodzka primo voto Bęgowski.
Jak się okazuje Grodzka podlega teraz jako emerytka wykluczeniu. Z jej słów wynika, że bardzo chciałaby działać , ale właściwie to nikt jej nie chce – nawet towarzysze z Razem z Zanbergiem. Grodzka próbowała się do partii zapisać, kiedy jeszcze istniała, ale nie została przyjęta. Według niej Razem pozazdrościło jej sławy
-Złożyłam deklarację o przyjęcie, ale nie dostałam odpowiedzi, olali mnie. Chyba dlatego, że byłabym wtedy jedyną osoba rozpoznawalną w tej partii. A do tego jeszcze dość charakterystyczną. (…) Miałam trochę żalu do Razem, ale szybko im darowałam – wyżala się na towarzyszy prowadzących politykę wykluczania emerytek.
Na szczęści jak się okazuje Grodzka ma jeszcze gdzie mieszkać. Wokół jej miejsca zamieszkania nie ma bowiem jeszcze strefy wolnej od LGBTRTVAGD i Grodzka bardzo to sobie chwali.
– Tu rządzi PO, więc jest nadzieja, że takiej strefy nie zrobią. To jest faszyzm; przypomina hasła o plażach czy tramwajach „wolnych od Żydów”. Tak się dzieje, gdy jakąś grupę społeczną piętnuje się i wyklucza. To jedna z cech faszyzmu. Nie mówię, że dziś panuje w Polsce, ale taka filozofia jest jego podglebiem – opowiada emerytka Grodzka.
Na szczęście znaleźli się litościwi towarzysze z Polskiej Partii Socjalistycznej i wpuścili ja do swych szeregów.
