Państwo policyjne w dobie koronawirusa. Mandaty za tankowanie samochodu

Tankowanie paliwa. Fot. ilustracyjne. Foto: Wikimedia
REKLAMA

Państwo policyjne w dobie koronawiursa. Niejasne i niezrozumiałe prawo, które pozwala policji na uznaniowe karanie mandatami powoduje kolejne absurdy. O jednym z nich informuje adwokat Jakub Michalski na Twitterze.

W związku z pandemią koronawirusa wprowadzono w Polsce szereg obostrzeń. Te nie są jednak przestrzegane przez wszystkich. Mimo zakazu zgromadzeń i konieczności zachowania odległości 2 metrów w przestrzeni publicznej władza uczciła dziś rocznicę katastrofy smoleńskiej w normalny sposób.

W tym samym czasie policja wystawia mandaty na podstawie słynnego art 54 KW za coraz bardziej absurdalne rzeczy. Kara na jego podstawie może wynosić nawet 500 złotych.

REKLAMA

Było strasznie mandatem za niepodanie na jakie zamówienie na wynos czeka klient baru. Były już mandaty za mycie samochodów na myjni bezdotykowej, choć żadne prawo tego nie zakazuje. Teraz przyszedł czas na kolejny cios w kierowców.

Jak informuje na Twitterze adwokat Jakub Michalski policja na Woli w Warszawie sprawdzała kierowców, którzy tankowali samochody. Miały padać pytania o to, z jakim stanem zbiornika kierowcy stawiali się na stacji benzynowej.

Policja na Woli na stacjach benzynowych pyta tankujacych ile mieli w baku jak zaczynali tankować. Człowiek, który miał 3/4 i dotankował… dostał mandat – informuje Michalski.

Jak widać policja, której przyznano ogromne kompetencje posuwa się do coraz bardziej absurdalnych działań, tym samym tracąc szacunek i powagę. Jednocześnie przypominamy wpis adwokata Jacka Wilka z Konfederacji, który alarmował o tym, że mandaty mogą być nielegalne.

REKLAMA