Koronawirus w Polsce. – Najgorsze czeka nas na przełomie kwietnia i maja, nie wszystkich da się uratować – mówi prof. Krzysztof Simon.
Koronawirus w Polsce. Napływające z naszego nieszczęśliwego kraju zdają się minimalnie napawać optymizmem, jednak nie powinno nas to uspokajać. Zdaniem prof. Simona najgorsze czeka nas dopiero za około dwa tygodnie.
W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Simon mówi między innymi o zakazie wypowiadania się w mediach, który został wydany dla konsultantów wojewódzkich. Zdaniem profesora osoby na takim stanowisku mają kompetencje, aby samodzielnie wypowiadać się publicznie.
– Nie oczerniam nikogo, nie mówię nieprawdziwych rzeczy, tylko wypowiadam się w zakresie swoich kompetencji. Nie pozwolę się kneblować – powiedział. Jak dodał „informowanie społeczeństwa o sytuacji medycznej jest moim obowiązkiem jako lekarza”.
Szczyt zachorowań dopiero przed nami
Zdaniem prof. Krzysztofa Simona Polska była kompletnie nieprzygotowana na epidemię, a działania zostaly podjęte zbyt późno. Opinię taką potwierdzają też ratownicy medyczni.
– Szczyt zakażeń jest przed nami. Najgorsze czeka nas na przełomie kwietnia i maja, z przesunięciem w kierunku maja. Ludzie normalnie chorują, nie tylko na koronawirusa, i innym również musimy zapewnić opiekę – podkreśla lekarz.
– Czy wystarczy łóżek, respiratorów i sprzętu dla wszystkich chorych, kiedy będziemy w szczycie epidemii? Obawiam się, że będziemy musieli wybierać, kogo leczyć, a komu dać umrzeć. (…) Nie wszystkich da się uratować. Staniemy przed dramatycznymi wyborami, komu pomagać – dodaje.
Pandemia koronawirusa dobitnie obnaża braki państwowej służby zdrowia, która jest kompletnie nieprzygotowana na taką sytuację. Pokazuje także, jakim państwem z dykty i paździerzu jest Polska, gdzie rządzący w ostatniej chwili na kolanie przygotowują niedopracowane ustawy na czas sytuacji kryzysowej.
Źródło: Rzeczpospolita/NCzas