Sprawa się rypła. Rządowa matematyka się nie spięła. Maseczki z Chin jak pomarańcze z Kuby

Mateusz Morawiecki i Jacek Sasin. / foto: PAP
REKLAMA

Wtorkowe lądowanie największego samolotu transportowego świata w Warszawie i jego uroczyste powitanie przez premiera Mateusza Morawieckiego stało się obiektem kpin ze strony Internautów. Rządowi nie spięła się matematyka, a dodatkowo cała sytuacja przypomina czasy nie tak bardzo minione.

We wtorek rano premier Mateusz Morawiecki i minister aktywów państwowych Jacek Sasin uroczyście odebrali przesyłkę maseczek i sprzętu ochronnego z Chin. Okazało się, że dla celów propagandowych wynajęto samolot mogący przewieźć 250 ton sprzętu, by załadować go ponad 3 razy mniej. Dodatkowo rozminęło się to jakoś tak z wcześniejszymi zapowiedziami.

Transport z Chin w Warszawie

Na warszawskim Lotnisku Chopina wylądował we wtorek rano największy transportowy samolot świata, który przywiózł z Chin do Polski ładunek z niezbędnymi środkami do walki z koronawirusem. Na pokładzie samolotu znajduje się m.in. 7 mln maseczek i kilkaset tysięcy kombinezonów ochronnych.

REKLAMA

Dzisiaj koncentrujemy się na tym, co jest najbardziej konieczne, najbardziej potrzebne na kilka najbliższych dni i najbliższych kilka tygodni. Mamy do czynienia z sytuacją dużych niedoborów sprzętu na całym świecie. O taki transport starało się kilka państw – mówił Mateusz Morawiecki.

Tutaj przybywa około 80 ton towarów, to bezprecedensowy transport, który będziemy w najbliższych tygodniach powielać, będziemy ściągać jak najwięcej sprzętu – dodał premier, podkreślając przy okazji, że rząd chce uruchomić także krajową produkcję.

400 ton zapowiadanego sprzętu

Obok premiera Mateusza Morawieckiego na lotnisku pojawił się także nieustraszony minister aktywów narodowych, Jacek Sasin. Nie zareagował jednak na słowa szefa rządu, mimo że na Twitterowym profilu kierowanego przez niego resortu kilka dni temu mogliśmy przeczytać co innego.

– Już we wtorek 14 kwietnia w Warszawie wyląduje kolejny transport sprzętu medycznego zakupionego przez @kghm_sa i @GrupaLOTOS. Aż 400 ton środków do walki z #koronawirusem dostarczy wynajęty specjalnie do tego największy na świecie Samolot Antonow An-225 Mrija – czytamy we wpisie.

Ta informacja od początku budziła wątpliwości, bowiem według oficjalnej specyfikacji samolot może przetransportować jednorazowo maksymalnie 250 ton. Okazuje się jednak, że rząd wydał kilkanaście milionów złotych na samolot, który mógłby przewieźć ponad trzy razy więcej towaru niż to miało miejsce.

Przepalając miliony wynajęli najdroższy transportowy samolot świata po to, żeby przewieźć ledwie 100t na 250t ładowności. Ładunku, który zmieściłby się do 1 mniejszego samolotu cargo lub do 3 nieużywanych 787 LOTu. Kampania wyborcza za środki państwowej spółki – pisze na Twitterze Kamil Heyka.

Maseczki z Chin, jak pomarańcze z Kuby

Lądowanie samolot z maseczkami i sprzętem ochronnym z Chin przywodzi na myśl inne zdarzenia sprzed blisko 30 lat. Wtedy podobnie jak teraz zapowiedzi przybycia transportu z dalekiego kraju pojawiały się na długo przed tym zdarzeniem.

Wówczas chodziło o zmierzające przed Świętami Bożego Narodzenia pomarańcze z Kuby, tym razem rządowe media poświęciły temu i artykuł na stronie internetowej, kiedy transport nie był jeszcze potwierdzony i specjalny materiał w głównym wydaniu „Wiadomości”.

Już na długo przed świętami otrzymywaliśmy wiadomość, którą PAP dystrybuował, że płynie do Polski statek z cytrusami i wszyscy śledzili gdzie już się znajduje. Kiedy statek dopływał pokazywano to w kronice filmowej i w telewizji, podobnie jak samochody, które wiozły w Polskę te pomarańcze, mandarynki, cytryny. Pochodziły one przeważnie z krajów „zaprzyjaźnionych”, głównie z Kuby – wspominał w materiale TVN24 nt. Świąt w PRL Marek Stremecki z Muzeum Historii Polski.

Źródło: PAP/Twitter/TVN24/NCzas

REKLAMA