Interwencjonizm po bułgarsku. Nakaz sprzedaży krajowej żywności

Jedzenie w markecie. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay
Jedzenie w markecie. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay
REKLAMA

Zgromadzenie Narodowe Bułgarii nakazało dużym sieciom handlowym obowiązkową sprzedaż krajowej żywności. Za odmowę grozi grzywna 50 tys. lewów (ok. 25 tys. euro).

W szczególności chodzi o mleko, nabiał wyprodukowany wyłącznie z bułgarskiego mleka, mięso, jajka, miód, sezonowe owoce i warzywa. Powinny być wyprodukowane w regionie, w którym znajduje się sklep lub najdalej w sąsiednich regionach.

Towary krajowych producentów powinny być „odpowiednio wystawione i oznakowane, tak, aby klienci mogli zapoznać się z ich pochodzeniem”.

REKLAMA

Za pierwsze naruszenie obowiązku sprzedaży grzywna wyniesie od 15 do 25 tys. lewów (7,5 – 12,5 tys. euro), za następne – 30 – 50 tys. lewów (15-25 tys. euro). Grzywnami będzie karany konkretny sklep, a nie cała sieć.

Sieci handlowe ostro protestowały przeciwko takim rozwiązaniom, ale niewiele wskórały. Wskazywały, że to nieuzasadnione lobbowanie na rzecz niektórych producentów.

Sklepy nie będą mogły wybierać towarów na podstawie jakości i ceny, tylko na podstawie miejsca produkcji. Producenci przestaną między sobą konkurować, bo i tak mają zapewniony skup, a to w dłuższej perspektywie zdecydowanie pogorszy jakość towaru.

Ponadto wskazano, że nowy dekret sprzyja korupcji. Przepisy nie są do końca jasne, a tak ogólne stwierdzenia jak „wystarczająco miejsca” czy „w odpowiedni sposób” stwarzają pole do swobodnej interpretacji ze strony kontrolujących urzędników. I w następstwie ich korumpowanie.

REKLAMA