Lewicowa czarna lista „manipulantów” wolnością słowa

Cenzura
Cenzura/Polityczna poprawność/Obrazek ilustracyjny
REKLAMA

W czasach koronawirusa media różnych krajów kłamią jak najęte i uprawiają politykę swoich władz. Kiedy „Reporterzy bez granic” poszli się poskarżyć w ONZ, wydawało się, że warto ich wesprzeć. Lista potępionych krajów wskazuje na to, że chociaż widzą źdźbło w oku brata, to u siebie nawet belki nie zobaczą…

Założona w 1985 roku organizacja Reporterzy bez Granic (RSF) poinformowała 15 kwietnia, że złożyła skargę do Organizacji Narodów Zjednoczonych, aby jej organy mogły „formalnie napomnieć państwa, które naruszając prawo do informacji podczas epidemii koronawirusa i zagrażają w ten sposób zdrowiu obywateli”.

Można by gratulować odwagi, gdyby nie to, że na owej liście znalazł się stały zestaw „chłopców do bicia”. Zarzuty „cenzury państwowej, umyślnej dezinformacji i ograniczania prawa do wiarygodnych informacji” zauważono w rożnym stopniu w 38 krajach świata.

REKLAMA

Pojawienie się na tej liście Chin, Zimbabwe, Jordanii, Tadżykistanu, czy Kambodży może nie dziwić. Węgry, USA, czy Brazylia już tak.

„W Brazylii, podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, prezydent brutalnie atakuje dziennikarzy” – twierdzą RSF. „Na Węgrzech ustawa orwellowska narzuciła państwo policyjne w dziedzinie informacji”. Taką Koreę Północną skrytykowano zaś np. tylko za… „brak transparentności”.

Reporterów bez Granic wspiera m.in. fundacja Sorosa, więc raczej niespodzianek nie ma, a jest za to jeszcze jeden przykład wykorzystywania międzynarodowych organizacji pozarządowych jako ideologicznego lobby nacisku na państwa narodowe. Pomieszanie prawdy i ideologii czyni taką działalność jeszcze groźniejszą.

Szefem RSF jest obecnie lewicowy dziennikarz, powiązany przez wiele lat z „Liberation” Pierre Haski, wielki przeciwnik „populizmu”. Swego czasu pisał o „odchyleniu nacjonalistycznym Polski, jako zagrożeniu dla Europy”.

Źródło: RSF.org

REKLAMA