
Świat zajął się koronawirusem. Tymczasem w Afryce znowu dała o sobie znać ebola, szaleją huragany, pożary, a szarańcza może spustoszyć Afrykę Wschodnią i doprowadzić do poważnych problemów żywnościowych.
Szarańcza zaatakowała kilka krajów w regionie Afryki Wschodniej i spowodowała ogromne szkody w rolnictwie. Sytuacja może się pogorszyć w nadchodzących tygodniach wraz z pojawieniem się nowych rojów w Kenii, Sudanie Południowym i Ugandzie.
Według Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) ulewne deszcze w marcu prawdopodobnie spowodują rozprzestrzenianie się szarańczy z Afryki Wschodniej na inne regiony. Warunki klimatyczne są dla niej niemal idealne. Szarańcza żyje tylko przez trzy miesiące, ale rozmnaża się bardzo szybko.
Pierwsza fala szarańczy spowodowała już ogromne szkody w kilku krajach. W Etiopii doszło do spustoszenia 200 000 hektarów upraw, a milion ludzi potrzebuje teraz pomocy żywnościowej. Podobnie w Somalii.
Przy pomocy FAO operacje oprysków z powietrza i z ziemi przeprowadzane są w dziesięciu krajach. Jednak dostawa pestycydów jest opóźniona z powodu zakłócenia transportu lotniczego. Specjaliści ostrzegają, że po porze deszczowej, która np. w Etiopii zaczyna się w czerwcu, ilość szarańczy można będzie pomnożyć przez dwadzieścia.
Znaki?
Można wpaść w nastrój trochę apokaliptyczny. Wszak choćby w Księdze Psalmów można przeczytać: „„Rozkazał i nadleciało fruwające robactwo, chmary komarów wypełniły kraj cały. Grady im zsyłał zamiast deszczu i ogień, który wszystko palił…Rozkazał i przyszła szarańcza i świerszczy niezliczone mnóstwo. Zjadły one wszystko, co zielone w kraju, zniszczyły wszystko, co rosło na polach”.
Można też wspomnieć Sienkiewicza. „Znaki” zawsze coś przecież zwiastują: „Rok 1647 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. Współcześni kronikarze wspominają, iż z wiosny szarańcza w niesłychanej ilości wyroiła się z Dzikich Pól i zniszczyła zasiewy i trawy, co było przepowiednią napadów tatarskich.
(…) Nareszcie zima nastała tak lekka, że najstarsi ludzie nie pamiętali podobnej. W południowych województwach lody nie popętały wcale wód (…), w województwie bracławskiem i na Dzikich polach zielona ruń okryła stepy i rozłogi już w połowie grudnia. Roje po pasiekach poczęły się burzyć i huczeć, bydło ryczało po zagrodach. Gdy więc tak porządek przyrodzenia zdawał się być wcale odwróconym…”
Źródło: France Info/ AFP/ Ogniem i mieczem