PiS „dodrukowało” ponad 30 mld złotych?! Czeka nas fala drożyzny!

Adam Glapiński, prezes NBP / fot. PAP/Tomasz Gzell
Adam Glapiński, prezes NBP / fot. PAP/Tomasz Gzell
REKLAMA

Niepokojące wieści docierają z Narodowego Banku Polskiego. Czy czeka nas kolejna potężna fala podwyżek cen?

Narodowy Bank Polski przeprowadził kolejny skup obligacji skarbowych na rynku wtórnym. Tylko w czwartek odkupił na przetargu obligacje za ponad 30,6 mld złotych.

Oznacza to, że w ciągu ostatnich miesięcy PiS „wpompował” na rynek już ponad 50 mld złotych. Skup ma jednak swój nieubłagany – ceny pójdą do góry.

REKLAMA

Zgodnie z Konstytucją NBP nie może bezpośrednio finansować długu. Dlatego robi to pośrednio – właśnie skupując obligacje skarbowe (np. od banków).

W efekcie spada rentowność papierów wartościowych.

– Bank centralny nie finansuje działań rządu. To byłoby złamanie prawa. My działamy na rynku obligacji, zapewniając jego płynność – tłumaczył prezes NBP Adam Glapiński.

Przed takimi działaniami NBP ostrzegają jednak ekonomiści. Według szacunków ekonomistów ING Banku Śląskiego NBP łącznie skupi obligacje za 170 mld złotych, czyli blisko 8 proc. PKB Polski i niemal około jedną czwartą całego rządowego zadłużenia w formie obligacji krajowych.

Inni mówią wprost o „dodrukowaniu pieniądza”. Przed takimi zarzutami bronią się rządowi eksperci.

– To nie jest ślepy dodruk pieniądza. Trafiamy z pomocą bezpośrednio tam, gdzie jest ona potrzebna – broni się prezes PFR Paweł Borys.

To właśnie Polski Fundusz Rozwoju, obok NBP, zamierza skupywać obligacje za „dodrukowane” pieniądze. PFR planuje od nabywców obligacji ściągnąć w krótkim czasie 100 mld złotych na działania w ramach rządowej tarczy antykryzysowej.

Źródło: Gazeta.pl

REKLAMA