To już dno! Francuscy dilerzy narkotyków walczą o dostawy. „Narkomani nie wytrzymują braku towaru”

Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: PXHere.com
REKLAMA

We Francji z powodu „zamknięcia” zaczyna brakować narkotyków. Media informują, że z tego powodu coraz częściej dochodzi do aktów agresji. Narkomani nie wytrzymują, a gangi walczą ze sobą o dostawy środków odurzających.

Jak informuje dziennik „Le Parisien” z powodu restrykcji związanych z epidemią na ulicach jest coraz mniej narkotyków. Brak dostaw spowodował znaczny wzrost cen i walki pomiędzy gangami.

Do prawdziwej bitwy doszło m.in. w Montpellier na południu Francji. Dwie bandy stoczyły ją na maczety. Policja w Perpignan informuje, że każdego wieczoru dochodzi do starć pomiędzy drobnymi handlarzami.

REKLAMA

– Jeśli podaż nie rozpocznie się ponownie, a zamknięcie będzie trwać dłużej, w niektórych miastach może być bardzo gorąco – mówi jeden z pracowników Urzędu ds. Przeciwdziałania Narkomanii (OFAST).

Brak narkotyków ma też wpływ na zachowanie uzależnionych. Notowane są coraz częstsze akty agresji wobec policji. Do napadów doszło w Bordeaux, Perpignan, Lyonie i regionie paryskim. To nie były „zwykłe” akty agresji. Policja twierdzi, że narkomani nie wytrzymują braku środków odurzających.

Handel w wielu miejscach, jak w podparyskim Saint-Denis, zniknął z ulic, ale dilerzy szybko przystosowują się do ograniczeń. Widać wyraźny wzrost ich aktywności w mediach społecznościowych. Handel odbywa się za pomocą aplikacji takich jak Snapchat i Whatsapp.

Wzrasta też „narkotykowy” ruch drogowy. To wszystko przez to, iż środków odurzających nie można przerzucać do poszczególnych części kraju samolotami rejsowymi. Zamiast polecieć z towarem z Marsylii do Paryża zwykłym pasażerskim samolotem trzeba podróż odbyć samochodem. To z kolei sprawia, że więcej narkotyków pojawia się w miastach „tranzytowych” takich jak choćby Lyon.

REKLAMA