Wybory prezydenckie 2020. Prezes Niskich Składek donosi: Nikt nie będzie miał prawa do wydrukowania kart

Nie wszyscy Polacy, którzy chcą wziąć udział w najbliższych wyborach prezydenckich, będą mogli w nich uczestniczyć. Foto: PAP
Nie wszyscy Polacy, którzy chcą wziąć udział w najbliższych wyborach prezydenckich, będą mogli w nich uczestniczyć. Foto: PAP
REKLAMA

Prezydent Andrzej Duda podpisał 17 kwietnia tzw. tarczę antykryzysową. Ustawa traktuje również o wyborach, ale napisana jest wyjątkowo niedbale, co może przyczynić się do tego, że w dniu elekcji zabraknie kart do głosowania albo będą one nielegalne. O sprawie informuje prezes Stowarzyszenia Niskie Składki, Dariusz Szczotkowski.

PiS prze do wyborów korespondencyjnych w maju. Elekcja w czasie w którym Andrzej Duda ma dobre wyniki sondażowe zdaje się być celem, który uświęca wszystkie środki. Cały ten pośpiech i presja nie wpływają jednak dobrze na jakość tworzonego prawa.

Prezydent podpisał 17 kwietnia tzw. tarczę antykryzysową. Są w niej również fragmenty traktujące o wyborach. Np. art. 102 mówi o tym, że w czasie stanu epidemicznego, nie obowiązuje Kodeks Wyborczy w różnych zakresach. Jak informuje Dariusz Szczotkowski, prezes Niskich Składek „jednym z nich jest określenie przez PKW wzoru karty do głosowania i zarządzania nimi”.

REKLAMA

Tak więc swoim wprawnym, dobrze wyćwiczonym podpisem Andrzej Duda odebrał PKW uprawnienia do określenia wzoru kart wyborczych i zlecania ich druku.

Jaki rodzi to problem? Ano, taki, że po PKW te uprawnienia zostały… bezpańskie. Tak, w chwili obecnej nikt nie ma prawa w Polsce drukować kart do głosowania.

Zakładając, że wybory nie odbędą się ani przez podnoszenie rąk (przynajmniej nie w sali kolumnowej), ani przez aklamację, to ktoś musi te uprawnienia przejąć.

W zamyśle PiS przejąć ma je wicepremier Sasin, bo to przecież takie „demokratyczne” rozwiązanie, że partia rządząca będzie odpowiadała za wszystko.

Jest jednak jeden problem. Może wydarzyć się tak, że Sasinowi tych uprawnień przejąć się nie uda. Jak to? Szczotkowski dokładnie tłumaczy to na Facebooku.

„Tyle, że stanie się to dopiero w momencie gdy Senat „zatwierdzi” osławioną ustawę o wyborach kopertowych. Ma na to bodajże miesiąc czasu by się nią zająć, a Marszałek Grodzki zapowiedział już kilka dni temu, że ustawa w takim kształcie nie zyska akceptacji Senatu.

Tym samym wszystko będzie robione przez PiS na kolanie, na ostatni moment. Jeśli jakimś cudem PiS nie zbierze większości głosów do odrzucenia małego veta senackiego, to ustawa zostanie odrzucona. Tym samym NIKT W POLSCE NIE BĘDZIE MIAŁ PRAWA DO WYDRUKOWANIA KART”.

PiS już próbował drukować „na krzywy ryj”

Wydaje się, że to duża afera? A to jeszcze nie wszystko. „Wiceminister Janusz Kowalski z Solidarnej Polski próbował zlecić Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych (PWPW) wydrukowanie kart do głosowania już teraz. Donoszą o tym sami pracownicy PWPW, którzy szarżę Sasina i Kowalskiego nazywają ,,akcją na rympał załatwianą na krzywy ryj”.

Po pierwsze – nie mógł tego zrobić. Nie ma do tego uprawnień, a Wytwórnia nie może takiego zlecenia przyjąć na gębę, bez przetargu, spisanej umowy i podstawy prawnej. Ta podstawa prawna pojawi się, dopiero gdy Senat przepuści ustawę z powrotem do Sejmu. Zapewne kilka dni przed wyborami. Po drugie – Wytwórnia nie da rady wydrukować do tego czasu 30 milionów kart”.

I dalej: „PWPW twierdzi, że na wydrukowanie kart wyborczych na bezpiecznym papierze, instrukcji, blankietów oświadczeń, potrzebuje 100 ton papieru, który muszą dopiero kupić.
Ponadto nawet gdyby załatwili materiały, to ich maszyny będą wszystko drukować… TRZY TYGODNIE.

A PWPW musiałoby jeszcze załatwić koperty, do wysyłki pakietów i koperty zwrotne.
Czemu PWPW a nie Poczta Polska? Przecież to ona będzie zajmować się roznoszeniem kopert, prawda? Kopert będzie… 90 MILIONÓW. A tylu to nawet Poczta nie ma”.

No, ale przecież wybory mają rekomendację ministra Szumowskiego i prezesa Kaczyńskiego. To co może pójść nie tak?

REKLAMA