Antyamerykańskie okulary dziennikarzy francuskich, czyli jak pracują „wolne media” Zachodu

Trump i Macron Fot. PAP
REKLAMA

Znany publicysta francuski Gilles-William Goldnadel przyjrzał się mediom swojego kraju. Okazują się mocno szowinistyczne. Na każdym kroku krytykują Donalda Trumpa i bywają wyjątkowo pobłażliwe wobec Emmanuela Macrona.

W sumie nic nowego, ale warto zauważyć, że ta krytyka pochodzi od Francuza. Goldnadel pisze, że francuska prasa po raz kolejny przy okazji epidemii koronawirusa stosuje podwójne standardy i rozróżnia pomiędzy „złym” amerykańskim prezydentem, a jego „dobrym” francuskim odpowiednikiem.

Felietonista tygodnika „Valeurs Actuelles” zastanawia się nawet, czy jego francuscy koledzy pisząc o USA i Francji nie zmieniają czasami okularów czarnych na różowe? W informowaniu o sytuacji w Stanach Zjednoczonych widać niemal powszechną ideologiczną nienawiść, którą amerykański prezydent wzbudza w prawie całej prasie francuskiej. Goldnadel pisze nawet o „strzałach maczanych w arszeniku”.

REKLAMA

Krytycy Trumpa mają czasami rację – zauważa felietonista. Na początku epidemii Donald Trump lekceważył pandemię. To samo działo się jednak w Paryżu. Konferencje prasowe i twitty amerykańskiego prezydenta są ośmieszane i budzą wesołość francuskich dziennikarzy. Ci jednak już nie pozwalają sobie na podobne kpiny z konferencji głównego lokatora Pałacu Elizejskiego, chociaż tematów do żartów też by nie brakowało.

Kłamstwa i manipulacje

Gorzej, gdy dziennikarze posuwają się do kłamstw. Tak postąpił redaktor naczelny „Le Monde”, gdy w swoim artykule stygmatyzował Trumpa. Twierdził, że „postępy pandemii, która zabija w USA są większe niż gdzie indziej”. W rzeczywistości rekordy śmiertelności na milion mieszkańców należały wówczas absolutnie do Hiszpanii, Włoch i… Francji.

Później francuskie media krytykowały ostro decyzję prezydenta Stanów Zjednoczonych o wstrzymaniu płacenia składek na WHO. Wg Francuzów był to „najgorszy pomysł, jaki mógł mieć przywódca polityczny… Trump naraża cały świat na ryzyko”.

Jakoś nie przypominano o sinocentrycznym działaniu tej organizacji, czy odradzaniu przez nią noszenia masek. WHO krytykowało też USA za zamknięcie granic dla Chin. „Prezydent z pomarańczowymi włosami wykazał więcej mądrości niż elegancki prezydent (Macron – przyp. aut), który wówczas twierdził, że koronawirus nie ma paszportu” – pisze Goldnadel.

Kolejny przykład to leczenie chlorochiną. Francuska prasa wyśmiewała prof. Raoulta, który ją stosował w Marsylii. Trump zainteresował się jego działalnością i publicznie chwalił. Prezydent Macron odwiedził profesora Raoulta wiele dni później. Dopiero wtedy, kiedy zrobiło się wokół niego głośno i Francuzi masowo wsparli badacza z Marsylii.

I kolejny przykład. Kiedy Donald Trump zastanawiał się nad możliwością wycieku koronawirusa z jednego z chińskich laboratoriów, natychmiast oskarżono go o teorie spiskowe. Kiedy to samo trochę później na tle konfliktu z Pekinem powiedział Macron, nagle teoria stała się prawdopodobna. Francuskie media opublikowały zresztą na to pewne dowody.

Jak na razie sprawdza się przysłowie, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Publicysta VA stwierdza na koniec, że porównywanie polityki po dwóch stronach Atlantyku jest skażone we Francji po prostu ideologią. My dodajmy, że niemal w identyczny sposób francuskie media postępują w przypadku informowania o Polsce, czy Węgrzech.

Źródło: Valeurs Actuelles

REKLAMA