Hańba PiS. Największy statek w polskim porcie. Morawiecki ma powód, żeby nie robić sobie przy nim zdjęcia

Statek Agia Trias i premier Mateusz Morawiecki. / foto: Flickr
REKLAMA

Kiedy do Polski przyleciał największy samolot transportowy świata zachwytom nie było końca. Premier Mateusz Morawiecki z całą świtą pojawili się na Okęciu i hucznie obfotografowali oraz udzielili konferencji prasowej. Tymczasem przypłynięcie do portu w Gdańsku największego statku, jaki pojawił się w Polsce przeszło bez echa.

Nie samym koronawirusem państwo żyje. Okazuje się, że w międzyczasie do Polski przybył transport niebywały, tym razem z samej Kolumbii. Mateusz Morawiecki i rząd PiS nie chcą jednak chwalić się ogromnym „sukcesem”.

W czasie gdy w Polsce mimo ogromnych pokładów węgla, zamykane są kopalnie, rząd Prawa i Sprawiedliwości na potęgę importuje węgiel z dalekich stron. Już nie tylko z Rosji, ale nawet z ojczyzny słynnego Pablo Escobara.

REKLAMA

Agia Trias w Gdańsku

Agia Trias w Gdańsku pojawił się kilka tygodni temu. To największy statek, jaki dotychczas zawitał w polskim porcie. Charakteryzuje się nośnością 185 820 ton, co sprawia, że o 3 ton pobija dotychczasowego rekordzistę, który cumował w porcie w Gdynii.

Jednak nie same gabaryty są tu kluczowe, gdyby tak było premier Mateusz Morawiecki zapewne chętnie fotografowałby się na tle masowca. Problemem jest zawartość statku, którą prorządowe media starały się ukryć i nawet zgrabnie im to wychodziło.

Statek wyładowany kolumbijskim węglem pojawił się w Polsce w poniedziałek 20 kwietnia, informacja ta jednak nie odbiła się szerokim echem. Sprawę jako jedyny opisał wówczas portalmorski.pl, który jednak skupił się przede wszystkim na stronie technicznej statku.

Węgiel z Kolumbii w rekordowych ilościach zamówiony został przez państwową spółkę PGE. To już kolejny przykład importu węgla w czasie, gdy w Polsce zamykane są kopalnie, a wiele z nich ma problem ze zbytem. Wcześniej sprowadzaliśmy węgiel z Rosji, Mozambiku czy Australii, teraz doszedł do tego nowy kierunek.

Oczywiście w samej wymianie handlowej nie ma nic złego, pojawia się jednak pytanie, jak to możliwe, że bardziej opłaca się sprowadzać węgiel z drugiego końca świata, niż zaopatrywać się w niego w kraju. A jeżeli nie jest to bardziej opłacalne, to jakie motywy stoją za taką decyzją władz.

Źródło: portalmorski.pl/natemat.pl/nczas.com

REKLAMA