
Poseł Artur Dziambor był gościem jednego z ostatnich wydań programu „Minęła 20” w TVP Info. Polityk Konfederacji krytycznie odniósł się do organizowanych naprędce wyborów korespondencyjnych i wyjaśnił dlaczego nie popiera obecnie proponowanych zmian w Konstytucji.
Na początek programu prowadząca program Danuta Holecka zadała pytanie, które rozbawiło posła Konfederacji. I nic dziwnego. Dziennikarka z pełną powagą zapytała, czy wybory w państwie demokratycznym są potrzebne.
Artur Dziambor o wyborach prezydenckich
– Jest sytuacja bardzo prosta. My mówiliśmy od samego początku, że powinien być ogłoszony stan klęski żywiołowej, a on ma swoje konkretne zapisy powodujące, że przesunęlibyśmy wszystko o kilka miesięcy – zaczął Dziambor.
Polityk Konfederacji uważa, że wybory prezydenckie powinny odbyć się w sierpniu. – Termin sierpniowy. Po mam nadzieję zakończonym już całym wirusowym bałaganie i po tym, jak już wrócilibyśmy do naszych żyć sprzed koronawirusa, moglibyśmy spokojnie przeprowadzić wybory w sierpniu i myślę nikt by się nie obraził – kontynuował.
Holecka dopytywała, czy nie lepiej zrobić wybory w maju i „mieć to za sobą”. – Oczywiście miło byłoby mieć to za sobą, ale patrzymy na to, w jaki sposób organizowane są wybory kopertowe i mamy pełne kieszenie wątpliwości. Nie widzimy porządku dotyczącego organizowania tych wyborów, wybory organizowane przez ministra, a nie przez państwową komisję wyborczą – wyliczał Dziambor.
Polityk dodawał, że przesunięcie wyborów na sierpień pozwoliłoby na przygotowanie głosowania korespondencyjnego, ale też głosowania przez Internet. – Tutaj dużo jest w stawce, to jest m.in. cała Polonia, która jest de facto odcięta od możliwości głosowania – podsumował.
Artur Dziambor o zmianie konstytucji
Dziambor pytany był także o to, dlaczego Konfederacja nie chce zgodzić się na propozycję zmiany Konstytucji i przesunięcie wyborów o 2 lata. – Cała dyskusja o przesunięciu wyborów jest spowodowana tylko i wyłącznie tym, że jest wewnątrz PiS opcja Jarosława Gowina, która ma inną opcję – mówił.
– Wracając do Pani pytania, my stoimy na straży tego, że nie może być tak, że prawo działa wstecz. Dokładnie takie samo zdanie mieliśmy, kiedy w poprzedniej kadencji PiS chciało zaliczyć poprzednie kadencje prezydentom miast, żeby zakończyć im prezydentury, kiedy wprowadzano im dwukadencyjność – przypomniał poseł.
– Dokładnie tak samo tutaj. Siedmioletnia kadencja Prezydenta może być wprowadzona, ale na pewno nie teraz, przedłużając kadencję obecnego Prezydenta – powiedział. „To w jaki sposób” – wypaliła z głupim uśmieszkiem prowadząca. – Od następnej kadencji – uciął z powagą polityk.