Jak to jest z noszeniem masek na świecie? Tam, gdzie mają ich pod dostatkiem, nakazują nosić

Zdjęcie ilustr. Chińczycy przekazują maski dla Włochów w Viale Paolo Sarpi. Zdjęcie: PA/PAOLO SALMOIRAGO Dostawca: PAP/EPA.
Zdjęcie ilustr. Chińczycy przekazują maski dla Włochów w Viale Paolo Sarpi. Zdjęcie: PA/PAOLO SALMOIRAGO Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Problem noszenia, bądź nie, masek porusza niemal wszystkie kraje świata. Rozwiązania podejmowane przez władze mają wspólny mianownik. Tam, gdzie mają odpowiednie zapasy, nakazują maski w miejscach publicznych nosić, tak, gdzie są braki, twierdzą, że to niepotrzebne.

Jak widać Polska nie jest tu wyjątkiem. W Chinach, które borykają się z epidemią koronawirusa jeszcze od ub. roku, noszenie masek jest obowiązkowe. Chiny to jednak ich wielki producent i nie mają problemów z podażą.

W Pekinie, czy Wuhan maski są obowiązkowe we wszystkich miejscach publicznych. Kraj ten produkuje obecnie 130 milionów masek dziennie, co pozwala mu nawet je eksportować.

REKLAMA

W Japonii nie ma obowiązkowego noszenia masek przy wyjściu z domu. W Tokio nosi je jednak około 95%. Japończycy są do tego jednak przyzwyczajeni od lat i maski nosili jeszcze przed wybuchem pandemii.

W Czechach dość szybko maski wprowadzono, a teraz ten nakaz poluzowano. Na początku epidemii nasi południowi sąsiedzi mieli jednak w magazynach sporo masek, co sprawę trochę rozjaśnia.

We Francji noszenie maski nie jest obowiązkowe i nakaz ich publicznego noszenia ma nastąpić dopiero po dacie 11 maja, którą prezydent Macron wyznaczył jako termin częściowego „odmrożenia” zasad izolacji.

Z maskami we Francji od początku były problemy i nie wystarczało ich nawet dla służby zdrowia. Okradano z nich nawet szpitale i rozkwitł „czarny rynek” masek. Teraz też nie wystarcza, ale rząd złożył duże zamówienia (słynny w Polsce ukraiński AN lata z Chin także do Francji) i rozwija produkcję na miejscu. 90% masek pochodzi tu z Chin. Paryż liczy, że do 11 maja zrobi odpowiednie zapasy.

W Niemczech 16 krajów związkowych ma w tej sprawie autonomię. Większość maski wprowadziła. Są obowiązkowe w transporcie publicznym, czy w sklepach o powierzchni mniejszej niż 800 m2. Niemcy uruchomili też sporą produkcję własną.

W Stanach Zjednoczonych od 4 kwietnia zaleca się noszenie maski podczas wychodzenia na ulicę. Z przestrzeganiem tego „zalecenia” bywa różnie, ale wielu Amerykanów maski zakłada. Ich podaż bywa niewystarczająca, więc widać też wiele osób zakrywających twarz np. chustkami.

Włochy nie miały wystarczającej ilości masek na początku kryzysu. Kraj ten potrzebuje co najmniej 80 milionów sztuk miesięcznie. Przemysł tekstylny, w tlm domy mody przestawiły się teraz na ich produkcję. Do końca maja krajowy przemysł ma zaspokajać połowę włoskich potrzeb.

Bardzo mocno dotknięta koronawirusem Belgia, od 4 maja znosi niektóre ograniczenia. Będą dozwolone nawet zajęcia sportowe na świeżym powietrzu, które nie wymagają kontaktu. Jednocześnie osłony na usta i nos staną się obowiązkowe w transporcie publicznym. Dotyczy to wszystkich podróżnych od 12 lat. Nie musi być to maseczka chirurgiczna; może być szalik lub chusta, ale usta i nos będą musiały być zakryte.

W Austrii od 15 maja mają zostać otwarte lokale gastronomiczne, a kościoły i świątynie będą mogły ponownie sprawować nabożeństwa. Częścią tej normalności będą obowiązkowe maski ochronne, obowiązkowe już wcześniej np. w transporcie publicznym.

Szef Fińskiego Instytutu Zdrowia i Spraw Socjalnych (THL) Markku Tervahauta uważa, że na poziomie społeczeństwa korzyści ze stosowania maseczek z tkanin są „większe niż szkody”, ale formalnego nakazu ich używania nie można wydać, gdyż władze nie zagwarantują ich skuteczności. Uważa on, że „ryzyko związane z użyciem maski może być dla niektórych nawet większe niż korzyść”. Co kraj to obyczaj, ale działania podobne. Wyznacza je bardziej pragmatyzm, niż jakieś wskazania sanitarne.

Źródło: France Info/ PAP

REKLAMA