Kolejna skandaliczna zmiana PiS! Nowe prawo uderzy w posiadaczy samochodów

Fotoradar - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Wikimedia, autor:Cybularny
Fotoradar - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Wikimedia, autor:Cybularny
REKLAMA

Prawo i Sprawiedliwość przygotowało kolejną skandaliczną zmianę w prawie. Tym razem chodzi o mandaty. Nowa propozycja zrywa z zasadą ponoszenia odpowiedzialności za złamanie prawa przez tego, kto się go dopuścił.

Ministerstwo Infrastruktury pracuje nad zmianą, która ma ułatwić ściąganie mandatów. Za przekroczenie prędkości zarejestrowane przez fotoradar ma płacić właściciel samochodu, a nie jak teraz kierowca pojazdu. To ułatwi ściąganie mandatów, ale jest zerwaniem z kolejną podstawą zasadą prawa.

Mandaty z fotoradarów na konto właściciela

Resort przygotował zmianę zgodnie, z którą za każde wykroczenie zarejestrowane przez fotoradar płacił będzie właściciel samochodów. To ma ułatwić ściąganie mandatów – rekomendację taką wydał Główny Inspektor Transportu Drogowego.

REKLAMA

Jak czytamy w „Dzienniku Gazecie Prawnej” Inspekcja Transportu Drogowego wydała rekomendację zgodnie, z którą obecny system zatwierdzania mandatów trzeba zmienić. – Sposób jest przestarzały, nieskuteczny, skomplikowany i kosztowny – twierdzi Alvin Gajadhur, szef ITD.

Obecnie informacja o przewinieniu również trafia do właściciela pojazdu, ten ma obowiązek wskazać kierującego, który ponosi odpowiedzialność za przewinienie. Dopiero w przypadku niewskazania kierowcy właściciel pojazdu zostaje ukarany.

Powodem rekomendowanej zmiany jest słaba ściągalność mandatów, wynosząca zaledwie 45 procent. Chodzi zatem o większe wpływy do budżetu, nawet kosztem złamania podstawowych zasad prawa.

Ściągalność mandatów ponad zasadami prawa

Po pierwsze należy wskazać, że samo przekroczenie prędkości nie powinno być karane, a znaki dotyczące ograniczeń powinny pełnić jedynie funkcję informacyjną. Nie ma przestępstwa bez poszkodowanego, a takie karanie pełni jedynie funkcję fiskalną.

Ściągalność mandatów jest na niskim poziomie, bowiem system wymaga podjęciu wielu działań, aby ustalić sprawcę. Wynika to jednak z respektowania podstawowych zasad prawa, przede wszystkim tej, iż winę musi ponieść ten, kto zawinił.

Według nowego prawa służby oszczędzają sobie zachodu i od razu będą karać kierowcę, choćby to nie on był winien. W tym przypadku resort nawet nie próbuje argumentować, że chodzi o zwiększenie bezpieczeństwa, ale wprost przyznaje, iż chce jedynie ułatwić sobie życie.

REKLAMA