PiS chce „kupić” posłów Konfederacji. Korwin-Mikke: Nigdy nie damy się złamać

Janusz Korwin-Mikke. Foto: PAP
Janusz Korwin-Mikke. Foto: PAP
REKLAMA

W kuluarach coraz głośniej mówi się, że część posłów Porozumienia od Jarosława Gowina nie zagłosuje za wyborami korespondencyjnymi 10 maja. Jeśli tak się stanie, może nawet upaść rząd. Prawo i Sprawiedliwość szuka poparcia dla swojego projektu poza koalicją rządzącą, próbuje przekonać także posłów Konfederacji. Janusz Korwin-Mikke zapewnia, że próby te spalą na panewce.

Porozumienie ma 18 posłów w Sejmie, a cała Zjednoczona Prawica 235. Wystarczy, by ledwie pięciu posłów od Gowina zagłosowało przeciw wyborom prezydenckim 10 maja, a cała władza może się posypać. W takim układzie niewykluczone są nawet wcześniejsze wybory parlamentarne.

Powyższy scenariusz zakłada oczywiście, że pozostałe partie opozycyjne jak jeden mąż zagłosują przeciwko pomysłowi Jarosława Kaczyńskiego i jego świty. PiS liczy, że tak się nie stanie i próbuje przeciągnąć na swoją stronę któregoś z posłów (najlepiej kilku) Konfederacji.

REKLAMA

Ponoć PiS chciał złamać kogoś z nich. Z marnym skutkiem. Pech – zdradza „Interii” jeden z posłów Porozumienia. Na razie chce pozostać anonimowy, ale zapewnia, że nie poprze projektu wyborów korespondencyjnych 10 maja.

Konfederacja zagłosuje jak reszta opozycji

Janusz Korwin-Mikke przekonuje, że nie ma możliwości, by ktokolwiek z Konfederacji poparł PiS w tej sprawie.

PiS może chcieć różnych rzeczy, natomiast w sprawie wyborów zawsze byliśmy zgodni. Nie sądzę, żeby istniało niebezpieczeństwo rozbicia Konfederacji – mówi „Interii”.

Na Facebooku komentuje sprawę jeszcze dosadniej. – Konfederacja ma złą wiadomość dla obozu władzy: PiS NAS NIE KUPI. Nigdy nie damy się złamać, nigdy nie damy się kupić! To charakteryzuje partie z „bandy czworga”, a nie naszą ideową prawicę.

Podzielamy obawy PiS sprzed kilku lat w sprawie głosowania korespondencyjnego. Takie wybory mogą być okazją do fałszerstwa i bałaganu – tak z kolei dla „Interii” komentuje sprawę Dobromir Sośnierz z Konfederacji. Jego ojciec, Andrzej z Porozumienia, jest w koalicji rządowej jednym z głównych przeciwników wyborów korespondencyjnych.

Za kulisami trwają ostre negocjacje i próba rozdawania stołków w zamian za wybory 10 maja. Na ten moment bliższy jest jednak scenariusz wolty Gowina i utrata większości przez PiS.

Artur Dziambor uważa, że jest tylko jedna możliwość, by Gowin nagle zmienił decyzję: – Gowin, w zamian za jakiś stołek, wycofa się ze sprzeciwu i poprze PiS. Inaczej Kaczyński będzie musiał wprowadzić stan nadzwyczajny, bo Konfederacja zagłosuje tak jak reszta opozycji – komentuje dla „Interii”.

REKLAMA