„Superroznosiciele” – to oni odpowiadają za większość zakażeń koronawirusem. Kim są i dlaczego zarazili już tyle osób?

Epidemia koronawirusa. Człowiek w masce. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
Epidemia koronawirusa. Człowiek w masce. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
REKLAMA

Gdy inni zarażają po 2-3 osoby, to ich „ofiary” idą w tysiące lub dziesiątki tysięcy. Kim są „superroznosiciele” koronawirusa? Co sprawia, że zakażają aż tyle osób.

Pacjentka z Korei Południowej, która zaraziła kilka tysięcy osób; biznesmen z Wielkiej Brytanii będący podobnym źródłem; absolutny rekordzista – indyjski kaznodzieja, który spowodował kwarantannę dla 40 tysięcy wiernych. Jak to możliwe, że niektórzy członkowie społeczeństwa po zakażeniu stają się tak niebezpieczni?

Okrzyknięto ich „superroznosicielami”, jednak nie jest to termin medyczny, a medialny. Wirus SARS-CoV-2 zazwyczaj cechuje się wskaźnikiem R0 szacowanym na 2-3. „Superroznosiciele” podbijają tę normę kilkadziesiąt, a czasem nawet kilkaset razy.

REKLAMA

Specjaliści określają jakie czynniki przyczyniają się do zostania „superroznosicielem”. Są to:

  • fizjologia danej osoby;
  • środowisko w jakim dana osoba funkcjonuje;
  • zbieg okoliczności.

W fizjologii najniebezpieczniejsza jest „bezobjawowość”. Nie dla zarażającego oczywiście, ale dla zarażanych. Zanim nosiciel domyśli się, że ma koronawirusa, zdąży już zarazić sporo osób.

Środowisko, które sprzyja byciu „superroznosicielem” to oczywiście każde miejsce w którym są większe skupiska ludzi. Człowiek na wsi albo mieszkający w głuszy ma dużo mniej okazji do zakażania niż mieszkaniec centrum metropolii.

Najtrudniejszy do przewidzenia jest zbieg okoliczności. Mowa o nim wtedy, gdy osoba zakażona trafi akurat na grupę osób o obniżonej odporności. Jeśli nieświadomy zakażony pojawi się w aptece to ma większą szansę zarazić więcej niż 3 osoby, ponieważ w aptece mogą przebywać ludzie o obniżonej odporności. Jeszcze większym przypadkiem może być natrafienie w windzie na osoby wracające od lekarza albo zwyczajnie przemęczone po nocnej zmianie w pracy.

„Superroznosiciel” nie jest więc osobą zasługującą na jakiekolwiek napiętnowanie. Nie zaraża specjalnie i nie ma cech sprawiających, że wirus w jego organizmie jest agresywniejszy dla innych. Tak naprawdę „superroznosicielem” może stać się każdy.

Źródło: magazyn.wp.pl, nczas.com

REKLAMA