Krajowe Biuro Wyborcze szykuje nakładki dla niewidomych, ale nie wiadomo jak trafią do odbiorców. „Pakiety do głosowania w formie druków bezadresowych”

nakładki dla niewidomych/Obrazek ilustracyjny/Fot. Municipalidad de Miraflores, CC BY 2.0, Flickr
Obrazek ilustracyjny/Fot. Municipalidad de Miraflores, CC BY 2.0, Flickr
REKLAMA

Prawie 200 tys. zł Krajowe Biuro Wyborcze wydało na nakładki do głosowania dla niewidomych. Problem jednak w tym, że nie wiadomo, w jaki sposób dotrą do osób, które ich potrzebują. Ponadto same wybory wciąż jednak stoją pod znakiem zapytania.

Jak podaje „Rzeczpospolita”, nakładki mają być wykonane z kartonu w rozmiarze A4. Na środku będzie widniał napis w alfabecie Braille’a „Nakładka na kartę do głosowania w wyborach Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej”. Niżej będą wycięte kratki w miejscach na zaznaczenie kandydata, a obok nich pojawią się liczby porządkowe zapisane Braillem.

23 kwietnia Krajowe Biuro Wyborcze wybrało na wykonawcę 22,7 tys. sztuk nakładek Altix Sp. z o. o. Koszt ich wykonania to 197 tys. zł. Nakładki mają być przygotowane na potrzeby pierwszej i ewentualnej drugiej tury.

REKLAMA

W rozmowie z „Rzeczpospolitą” szefowa KBW Magdalena Pietrzak stwierdziła, że nakładki trzeba było zamówić, ponieważ wymaga tego kodeks wyborczy.

– Procedurę wszczęliśmy dużo wcześniej, bo w odróżnieniu od kart do głosowania nakładki objęte są wymogami prawa zamówień publicznych – mówiła.

Nie wiadomo jednak, czy ktoś z tych nakładek w ogóle skorzysta. Pojawia się bowiem szereg wątpliwości.

Przede wszystkim nakładki muszą pasować do kart wyborczych. Sęk w tym, że jedna z koronawirusowych ustaw odebrała PKW kompetencje w dotyczące określania ich wzoru. Obecnie nikt takich uprawnień nie posiada. Jednak minister aktywów państwowych Jacek Sasin, który już rozpoczął procedurę drukowania kart stwierdził, że zamierza wykorzystać wzór ustalony w lutym przez PKW. Zlecenie na wydruk kart do głosowania dostała drukarnia kontrolowana przez niemiecki kapitał, pomimo braku jakiejkolwiek podstawy prawnej.

Problem z doręczeniem?

Istotniejszym problemem jest kwestia dostarczenia nakładek osobom niewidomym. W normalnym trybie przekazywano je w lokalu wyborczym. Teraz jednak PiS dąży do wyborów korespondencyjnych, więc lokali ma nie być. Nie wiadomo zatem, w jaki sposób osoby niewidome mają zgłosić chęć otrzymania nakładek w pakiecie wyborczym, ponieważ żaden zapis nie znalazł się w procedowanej obecnie przez Senat ustawie.

Widnieje tam jednak zapis, że minister aktywów państwowych w porozumieniu z ministrem zdrowia „określi w drodze rozporządzenia szczegółowy tryb doręczania pakietów wyborczych przez operatora wyznaczonego do wyborcy”.

Rzecznik Jacka Sasina, Karol Manys, zapewniał, że kwestia dostarczenia nakładek zostanie uregulowana „w stosownych rozporządzeniach wydanych po wejściu ustawy w życie”.

Swoje wątpliwości wyraził jednak w rozmowie z „Rzeczpospolitą” ekspert od systemów wyborczych z UJ, prof. Jarosław Flis. – Zupełnie nie wyobrażam sobie, w jakim trybie miałyby być dystrybuowane takie nakładki. Trudno powiedzieć, dlaczego miałyby wejść w skład niektórych pakietów do głosowania, które przecież mają mieć formę tzw. druków bezadresowych – podkreślił.

Specjaliści od organizacji wyborów wskazują jednak, że na nakładkach nie ma nazwisk kandydatów, a jedynie numery. Jeśli więc nie wykorzysta się ich teraz, prawdopodobnie będą mogły się przydać podczas kolejnych wyborów prezydenckich.

Źródło: rp.pl

REKLAMA