Coraz większe kłopoty byłego wiceprezydenta USA. Joe Biden – kandydat Demokratów w wyborach musi zmierzyć się z oskarżeniami o ataki seksualne

Administracja Joe Bidena prawdopodobnie nie podpisze umowy handlowej z Wielka Brytanią. Fot. PAP/EPA
Joe Biden. Fot. PAP/EPA
REKLAMA

Joe Biden, kandydat Demokratów na prezydenta został zmuszony do odpowiedzi na zarzuty iż zaatakował seksualnie jedną z pracownic Senatu. Do zdarzenia miało dojść w 1993 roku. Biden stanowczo zaprzecza.

Tara Reade oskarża byłego wiceprezydenta, iż w 1993 roku jeszcze jako senator miał ją zaatakować w budynkach Senatu. Reade miała wówczas 29 lat i pracowała tam. Biden miał zaatakować ją w pustym korytarzu . Przyparł ją do ściany o zaczął całować po szyi,

– To stało się tak szybko, jego ręce były wszędzie – mówi Reade w rozmowie z „Times”. – Całował mnie i pytał: chcesz iść gdzieś indziej?

REKLAMA

Reade opowiada, iż odepchnęła go, ale Biden przypierał ją dalej. – No chodź, chodź, wiem, że masz na mnie ochotę – miał mówić Biden, włożyć rękę pod ubranie i „spenetrować ją palcami”.

Sprawa nabrała oficjalnego biegu, jednak przez kilka tygodni media, które w zdecydowanej większość sprzyjają Demokratom i Bidenowi praktycznie o tym nie informowały. Teraz na jaw wychodzą jednak nowe fakty i Biden został zmuszony do odpowiedzi na zarzuty.

„Chcę odnieść się do zarzutów byłej pracownicy, że ​​popełniłem wykroczenia 27 lat temu” – stwierdził w oświadczeniu. „Nie są prawdziwe. To się nigdy nie zdarzyło….Powiedziała (Tara Reade – przyp. red.), że ​​poinformowała o tym zdarzeniu swoich przełożonych i innych pracowników mojego biura w tym czasie. Oni – zarówno mężczyźni, jak i kobiety – powiedzieli jednoznacznie, że nigdy do nich nie przyszła i nie skarżyła się, ani nie podniosła tej kwestii. Media, które rozmawiały z dosłownie dziesiątkami byłych pracowników, nie znalazły ani jednego – ani jednego – który w jakikolwiek sposób potwierdziłby jej zarzuty.

To ostatnie nie jest jednak prawdą. Niektóre media dotarły do znajomych ofiary i potwierdziły, że opowiadała im o tym ataku już 27 lat temu. Co więcej, na wierzch wypłynęło nagranie z programu Larry Kinga w CNN w 1993 roku. Wtedy w czasie programu zadzwoniła do niego jakaś nieznana kobieta i opowiadała, że jej córka pracująca w Senacie  została a zaatakowana przez wpływowego senatora, ale całej sprawie ukręcono łeb. Rozmowa poszła na antenę. Teraz okazuje się, że anonimową rozmówczynią była matka Tary Reade.

Reade miała służyć skargę w biurze Senatu, ale teraz nie ma jednak po niej śladu. Kobieta została zwolniona z Senatu i nigdy już nie znalazła żadnej posady w Waszyngtonie.

Sprawa może mieć bardzo poważne konsekwencje. Historia Tary Reade różni się od opowieści wielu kobiet, które nagle, po 20-30 latach przypominają sobie o jakimś zdarzeniu i oskarżają mężczyzn. Wiele wskazuje na to, że Reade w 1993 roku próbowała pociągnąć Bidena do odpowiedzialności, ale sprawie ukręcono łeb, a jej karierę zniszczono. Waszyngton takich rzeczy nie wybacza. Najlepszym przykładem jest Monoka Lewinski, była stażystka w Białym Domu, którą wykorzystywał seksualnie Bill Clinton. Wszystkie oskarżenia okazały się prawdziwe, ale Lewinski i tak została zniszczona.

Biden zawsze chciał uchodzić za czempiona walki o „prawa kobiet”. Teraz sam może zapłacić wielką cenę za swą obłudę i obleśne zachowania.

REKLAMA