Domagający się otwarcia gospodarki uzbrojeni demonstranci weszli w czwartek do Kongresu stanu Michigan w Lansing. W piątek prezydent Donald Trump wezwał gubernator Michigan do porozumienia z protestującymi i nazwał ich „dobrymi, ale zdenerwowanymi” ludźmi.
„To są bardzo dobrze ludzie, ale są zdenerwowani. Oni chcą znów żyć bezpiecznie!” – napisał na Twitterze prezydent Trump. Wezwał gubernator Michigan Gretchen Whitmer do negocjacji i „zawarcia porozumienia”.
W czwartek gubernator, reprezentująca Partię Demokratyczną, przedłużyła nakaz pozostania w domu w Michigan do 28 maja. Wiążę się z to z dalszym wstrzymaniem działania wielu przedsiębiorstw.
„Covid-19 to wróg, który zabrał więcej mieszkańców Michigan niż wojna w Wietnamie” – napisała w oświadczeniu gubernator Whitmer. „Część członków parlamentu może uważać, że to koniec kryzysu, ale zdrowy rozsądek i wszystkie dane statystyczne mówią, że nie wyszliśmy jeszcze na prostą” – podkreśliła.
Problem jest jednak to, że żaden inny stan nie wprowadził tak dużych ograniczeń. Gubernator zamknęła dosłownie wszystko. Wprowadziła nawet tak absurdalne przepisy jak zakaz sprzedaży nasion i sadzonek. Zrobiła to, bo siać i sadzić można w ogródkach, a chodzi o to, by nikt z domu nie wychodził.
Pod budynkiem stanowego parlamentu demonstrowało w czwartek ok. tysiąc osób, głównie zwolenników Trumpa. Kilkuset z nich – część uzbrojona w karabiny – weszła do gmachu. Mało który z demonstrantów miał na sobie maseczkę, nie zachowywano też zalecanego w czasach epidemii dystansu.
Demonstranci próbowali wejść na salę posiedzeń, gdzie trwały obrady, argumentując, że jest to „publiczna izba”. Kilku uzbrojonych manifestantów obserwowało posiedzenie z galerii. „Tuż nade mną są mężczyźni z karabinami, krzyczący na nas” – napisała na Twitterze senator stanowego parlamentu Dayna Polehanki.
Część parlamentarzystów ubrało się w kamizelki kuloodporne.
Do końca tygodnia 31 amerykańskich stanów rozpocznie otwieranie gospodarki. Ale nie Michigan. W stanie z powodu koronawirusa zmarło 3886 osób. To jeden z najbardziej dotkniętych pandemią stanów.
PAP/nczas