
Od poniedziałku ruszy drugi etap tzw. odmrażania gospodarki. Pierwsza część znoszenia obostrzeń de facto nie miała nic wspólnego z powrotem przedsiębiorców do normalnego funkcjonowania. Jak będzie teraz?
Z powodu pandemii koronawirusa od ponad miesiąca Polacy obarczeni są wieloma ograniczeniami. Zamarło życie towarzyskie i kulturalne, opustoszały szkoły, biblioteki, kina czy restauracje, ale najgorszy był cios w gospodarkę.
Ciężko stwierdzić, że wiele z tych restrykcji nie było potrzebnych, patrząc na statystyki epidemii. Do tej pory mimo ograniczeń społecznych z powodu COVID-19 zmarły w Polsce 664 osoby, a ogólny bilans zakażonych to 13,375.
Nie mniej, dramat koronawirusa to nie tylko dramat chorych. To też wielka troska właścicieli zakładów fryzjerskich, dentystów, właścicieli niemal wszystkich firm. Przestój dla wielu może oznaczać po prostu koniec działalności.
Tymczasem w pierwszym etapie tzw. odmrażania gospodarki, premier Mateusz Morawiecki pogonił przedsiębiorców do lasu. Dlaczego? Bo nie było żadnych praktycznych ułatwień dla właścicieli firm, a otwarte zostały za to lasy i parki.
Jak będzie po weekendzie majowym? Tym razem jest już nieco lepiej. Rząd pozwolił otworzyć hotele, miejsca noclegowe, galerie handlowe i biblioteki. Od środy mogą zacząć otwierać się żłobki i przedszkola. Wiadomo jednak, że w wielu miastach placówki zostaną uruchomione później.