Stanisław Michalkiewicz odniósł się do kwestii ujawnienia preferencji seksualnych p.o. I Prezesa Sądu Najwyższego. Według cenionego publicysty przyczyną wyciagnięcia na jaw jego homoseksualizmu nie wynika z homofobii.
Stanisław Michalkiewicz był gościem telewizji NCzasTV. W wywiadzie odniósł się do kontrowersji wokół p.o. I Prezesa Sądu Najwyższego Kamila Zaradkiewicza.
Przypomnijmy – „Gazeta Wyborcza” ujawniła, że mianowany w miejsce Małgorzaty Gersdorf Zaradkiewicz ma na sumieniu kilka kompromitujących wydarzeń. Chodzi m.in. o fakt, iż po kłótni z partnerem i po zjedzeniu grzybków halucynogennych szedł przez centrum Warszawy w piżamie i kapciach.
Wyciągnięcie homoseksualizmu Zaradkiewiczowi skrytykowali związani z PiS publicyści – m.in. Rafał Ziemkiewicz z TVP. Z kolei autor artykułu Wojciech Czuchnowski bronił się, że tekst nie jest o geju.
– Tekst o Zaradkiewiczu nie jest tekstem o geju. To jest tekst o degeneracie moralnym, którego ta władza używa do najważniejszych poruczeń, czyli rozwalenia sądownictwa w Polsce. To także tekst o mobberze, który jako drapieżca seksualny dręczył podwładnych. Ten człowiek jest dzisiaj I Prezesem Sądu Najwyższego – bronił się Czuchnowski w wywiadzie dla branżowego portalu Wirtualne Media.
Z kolei zdaniem Michalkiewicza to co zrobiła „Wyborcza” nie wynika z homofobii.
– Przyczyna nie leży w żadnej homofobii, tylko w zasadzie „kto nie z nami ten przeciwko nam” – stwierdził na antenie NCzasTV.
– „Gazeta Wyborcza” kieruje się mądrością etapu. Jak mądrość etapu nakazuje sodomitów nosić na rękach, to pan redaktor Michnik i funkcjonariusze nie dają się prześcignąć. (…) Jak jest rozkaz, by jakiegoś sodomitę zlustrować, to się go lustruje bez litości – podkreślił Michalkiewicz.
Publicysta ocenił też, że sięgając po Zarakdiewicza PiS pokazało jak krótką ma „ławkę”. Natomiast Jarosław Kaczyński – zdaniem Michalkiewicza – mógł rozpocząć reżyserowanie swojego upadku.
A ten może zbiec się z upadkiem państwa.
Źródło: NCzasTV