O oni mają zorganizować wybory? Poczta Polska kuleje. Wypada katastrofalnie na tle prywatnych firm, a nawet europejskich kolegów

Poczta Polska, wysyłka listów.
Poczta Polska - zdj. ilustracyjne. (Fot. Grzegorz Momot/PAP)
REKLAMA

PiS zrzuciło organizację wyborów na barki Poczty Polskiej. Tymczasem jej kondycja zostawia sporo do życzenia.

Ok. 30 proc. listów D+1, czyli tych, które mają trafić do odbiorcy w następny dzień roboczy od nadania, nie dociera na czas – alarmuje „Rzeczpospolita”. Gazeta przyjrzała się jak wypada państwowa poczta na tle usług prywatnych i innych państw.

Jak się okazuje w Polsce zaledwie 57,1 proc. listów dostarczanych jest na czas (dane za rok 2018). Gorzej od Polski wypadła tylko Hiszpania.

REKLAMA

Jednak rzeczniczka Poczty Polskiej Justyna Siwek broni się, iż dostarczania pakietów wyborczych nie można porównywać z usługami takimi jak ww. D+1.

– Pakiety wyborcze nie są usługą z określonym terminem doręczenia do jakiegoś dnia po dniu nadania, lecz w określonym przedziale czasu. Pakiety mają być doręczane siedem dni przed wyborami, logistyka tego typu doręczenia jest porównywalna z doręczaniem np. testów maturalnych, które muszą trafić do szkół w określonym dniu, do określonej godziny – tłumaczy Siwek.

Co ciekawe, „Rzeczpospolita” ujawniła wewnętrzne badanie państwowej spółki. Przeprowadzono je wśród klientów biznesowych, a dotyczyło usług paczkowych.

– W 100-stopniowej skali państwowy operator uzyskał jedynie 69 pkt, podczas gdy konkurencyjne firmy w Polsce notowały ponad 75 pkt. Potwierdzają to analizy Sentimenti.pl z końca ub.r., z których wynika, że odsetek negatywnych komentarzy w mediach społecznościowych na temat Poczty sięgał aż 66 proc. i był niemal dwukrotnie większy niż w przypadku głównego rywala – InPostu – alarmuje dziennik.

Z informacji dziennika wynika też, że nie tylko terminowość jest problemem. Skandalicznie źle wypada też współczynnik liczby przesyłek przypadających na listonosza.

Ten odbiega od europejskich standardów – wynosi ok. 54 tys., podczas gdy w innych krajach oscyluje na poziomie 60–80 tys.

Źródło: Rzeczpospolita

REKLAMA