
W mediach spekuluje się, że rokosz Jarosława Gowina przeciw Jarosławowi Kaczyńskiemu może zatrzymać wybory. Okazuje się jednak, że lider Porozumienia nie ma posłuchu we własnej partii.
Jarosław Gowin w końcu odnalazł swój kręgosłup moralny, o którym powstało tak wiele politycznych memów, i postanowił sprzeciwić się Jarosławowi Kaczyńskiemu. Oficjalnie Porozumienie, koalicjant PiS, jest przeciw wyborom.
Daje to dużą nadzieję na zatrzymanie elekcji w maju. Kibicują temu zarówno ci, którzy uwierzyli rządowi ws koronawirusa i boją się ryzykowania zdrowiem tylko po to, by zagłosować. Jak i również ci, którzy widzą, że ustawa o wyborach jest pisana na kolanie, wybory korespondencyjne będą okazją do fałszerstw, a kampania wyborcza w zasadzie nie miała miejsca.
Niestety, okazuje się, że Jarosław Gowin nie ma zbyt dużego posłuchu w swojej partii. Udowadnia to występ Kamila Bortniczuka z Porozumienia w RMF FM.
– Zagłosuję tak, jak w tamtem poniedziałek, zagłosuję za tą ustawą [o wyborach korespondencyjnych], aczkolwiek rzeczywiście zmieniło się bardzo wiele przez te 30 dni – stwierdził Kamil Bortniczuk w rozmowie z Robertem Mazurkiem.
– Wielokrotnie, przez wiele tygodni prezes naszej partii Jarosław Gowin mówił o tym, że zagłosuje przeciwko wyborom korespondencyjnym. Ja osobiście mówiłem, że jeżeli opozycja nie zdecyduje się poprzeć naszej propozycji zmiany w Konstytucji, to zagłosuję za wyborami korespondencyjnymi. Jest kilka takich osób, które są wyraźnie przeciw, jest kilka takich osób, które są wyraźnie za, jest kilka osób, które się wahają i w związku z tą różnicą zdań, która na przestrzeni tych kilku tygodni w Porozumieniu, można powiedzieć, jest stała w tym zakresie, uznaliśmy na samym początku, że dyscypliny w sprawie tego głosowania nie będzie – mówił dalej.
Wynika z tego, że mimo pozornego buntu Porozumienie może wesprzeć swojego dużego koalicjanta. Ile osób zagłosuje, choć nie będzie się cieszyć?
Źródło: RMF FM