Węgrzy mówią gdzie Zachód ma tak naprawdę ich kraj i Polskę: „W Europie Zachodniej nikogo nie interesuje, czy Węgrzy i Polacy dobrze się czują we własnych krajach”

Viktor Orban
Wiktor Orban / Fot. PAP
REKLAMA

Politycy w Europie Zachodniej nie dbają o Polskę i Węgry. Liczą się dla nich co najwyżej własne interesy gospodarcze w regionie. Poza tym niepokoi ich, że kraje, która wypadły z chóru zgodnych głosów państw europejskich, mogą być inspiracją i oparciem dla opozycyjnej prawicy w ich krajach.

Takie wnioski zawiera komentarz dziennika węgierskiego „Magyar Nemzet” i trudno się z tym nie zgodzić. Tekst komentarza przytacza PAP: „Nie bądźmy naiwni: w Europie Zachodniej nikogo nie interesuje, czy Węgrzy, Polacy, Rumuni albo Węgrzy żyjący w Rumunii dobrze się czują we własnych krajach.”

Autor Laszlo Szoecs przypomina „zdrady Zachodu”. Pisze, że nawet w 1956 r., gdy trwała rewolucja węgierska, wydarzenia rozgrywające się po wschodniej stronie płynącej przez Austrię rzeki Litawa interesowały polityków zachodnioeuropejskich o tyle, o ile wiązały się z ich politycznymi interesami. Ważniejszy był dla nich wtedy kryzys sueski.

REKLAMA

Szoecs pisze, że polityków zachodnich „zajmują dwie rzeczy”. Pierwsza to ich ekonomiczne interesy w Europie Środkowo-Wschodniej. Druga to obawa, by by sukcesy węgierskiej albo polskiej prawicy nie zainspirowały prawicy niemieckiej, francuskiej czy austriackiej.

Autor przypomina, że Bruksela zajmuje się wiekiem emerytalnym polskich sędziów, czy węgierską ustawa o walce z koronawirusem. Jednak prawdziwy kontekst to troska o to, aby jakiś polski sędzia, uwzględniający interesy narodowe, nie wydał w kraju np. niekorzystnego wyroku na francuskiego producenta jogurtów. To także obawa, że skuteczność rządu na Węgrzech wzmocni premiera Viktora Orbana.

„Magyar Nemzet” stwierdza, że na Zachodzie nadal traktuje się kraje naszego regionu z wyższością, jako „niepełnoletnich” członków UE. Przypomina, że we Francji z powodu koronawirusa zamrło 25 000 osób, w Belgii 8 000, a na Węgrzech… 363. Jednak to politycy i eurodeputowani tych krajów recenzują i krytykują akurat dekrety Viktora Orbana.

Źródło: „Magyar Nemzet”/ PAP

REKLAMA