Ordynator oddziału zakaźnego o koronawirusie. „Nie wzbudzać paniki. Więcej zgonów dają powikłania pogrypowe”

Dr Zbigniew Martyka. / foto: YouTube
REKLAMA

Ordynator oddziału zakaźnego w Dąbrowie Tarnowskiej, dr Zbigniew Martyka, zasłynął tym, że mówi niepoprawną prawdę o koronawirusie. – Do dzisiejszego dnia już 4 miliony osób zmarło na inne choroby zakaźne – podkreśla.

Dr Zbigniew Martyka, ordynator oddziału obserwacyjno-zakaźnego szpitala w Dąbrowie Tarnowskiej, udzielił ostatnio głośnego wywiadu, w którym krytykował działania władz i wywoływanie paniki w związku z koronawirusem. Mówił o tym, że w sensie medycznym nie mamy do czynienia z żadną pandemią.

Od koronawirusa gorsza jest panika

We wspomnianym wywiadzie dla „Gazety Krakowskiej” ordynator oddziału zakaźnego w Dąbrowie Tarnowskiej, dr Zbigniew Martyka, mówił o tym, że panika związana z ogłoszoną przez WHO pandemią jest nieuzasadniona. Podkreśla, że z „punktu widzenia medycyny, koronawirus to nie pandemia”.

REKLAMA

Można powiedzieć, że cztery piąte osób przechoruje w sposób bezobjawowy, więc na sto procent spotykamy się codziennie z osobami, które są zakażone koronawirusem i nie wykazują żadnych objawów chorobowych. Zatem my też mogliśmy to przejść bezobjaowowo – wskazywał dr Martyka.

„Niektórzy są w skrajnej depresji”

Teraz w rozmowie z portalem „e-Kurier Dąbrowski” wskazuje jakie negatywne konsekwencje przynosi niepotrzebne szerzenie paniki. – Budzenie paniki nie służy niczemu dobremu. Jeżeli zależy nam na dobru ludzi, to powinniśmy uspokoić ich, tak żeby zachowali ostrożność – mówi dr Martyka.

Dzisiaj się wzbudza panikę i przerażenie. Ja rozmawiam z wieloma ludźmi, niektórzy są w skrajnej depresji. Połowa lekarzy, z którymi rozmawiam boi się panicznie koronawirusa – dodaje.

Wskazuje także, że zdaniem psychologów i psychiatrów ludziom po prostu „siada psychika”. – Do dzisiejszego dnia już 4 miliony osób zmarło na inne choroby zakaźne. Więcej zgonów dają powikłania grypowe według danych statystycznych – podkreśla.

Dlaczego nikt nie zamykał przychodni, jak wyszedł pacjent zagrypiony? No nie było paniki. Teraz kontakt z pacjentem i okazuje się, że te wyniki też nie są takie miarodajne – wskazuje.

I wyjaśnia jak wygląda proces sprawdzania pacjenta: Mamy pacjenta, który miał stwierdzonego dodatniego COVID-a. Po okresie kwarantanny robimy mu badania, wynik ujemny, ale musimy potwierdzić go w następnym dniu i mamy wynik dodatni. To jest pytanie o wiarygodność wyników.

REKLAMA