Facebook cenzuruje informacje o Generacji Tożsamości

Jedna z akcji GI Fot. Twitter Fred35
Jedna z akcji GI Fot. Twitter Fred35
REKLAMA

Francuskie stowarzyszenie „Génération Identitaire” panuje złożyć skargę na „dyskryminację polityczną” przez Facebook. Powodem jest usuwanie treści o działalności tego stowarzyszenia. Nie chodzi tu tylko o blokowanie stron „Generacji”, ale w ogólne treści na ich temat.

Na przykład tygodnik „Valeurs Actuelles” skarżył się, że jego niektóre publikacje na ten temat były usuwane z mediów społecznościowych bez żadnego wyjaśnienia. Czym więc podpadła „Génération Identitaire”?

To organizacja walcząca z nielegalną migracją i i islamizacją Francji.

REKLAMA

Jej najgłośniejsze akcje to symboliczna blokada budowy meczetu w Poitiers, mieście pod którym Karol Młot w 732 roku powstrzymał ofensywę muzułmanów, czy obywatelskie „zastąpienie” w 2018 roku straży granicznej na przełęczach alpejskich, by uniemożliwić szmuglowanie nielegalnych migrantów z Włoch do Francji. Ostatnio protestowali przeciw śpiewom muezzina w Nicei.

Okazuje się, że pisanie o ich akcjach jest sprzeczne ze „standardami społeczności Facebooka”. Osoby, które tych działaniach otrzymywały „bana”. Także periodyki, jak wspomniany tygodnik „VA”. W tym przypadku sprawa zrobiła się na tyle głośna, że po protestach, amerykański gigant w końcu uznał swój „błąd”.

To jednak był tylko papierek lakmusowy cenzorskich zapędów. Rzecz dotyczyła przecież poważnego tygodnika. Facebook France stwierdził przy tej okazji, że „nie praktykuje cenzury politycznej” i artykuł przywrócił. Rzeczywistość wydaje się być inna. Po dwóch latach maski opadły.

Kiedy „zniknęły” kolejne materiały o GI, Facebook France wyjaśnił teraz, że nie akceptuje osób i organizacji „propagujących mowę nienawiści” i „wykluczających innych”. Dlatego uznano, że informowanie o „Génération identitaire” będzie zakazane zgodnie ze „standardami społeczności”.

Problem w tym, że decyzja o tym, co jest, a co nie jest „standardem”, podejmowana jest arbitralnie.

Totalitaryzm w aksamitnych rękawiczkach

Clément Martin, przedstawiciel GI, mówi, że organizacja bada możliwość złożenia skargi.

„Zaczęło się od naszej strony na Facebooku, potem przeszli do naszych rzeczników, później działaczy, a teraz już wszystkich osób nas wspierających, a nawet wspominających o naszej działalności” – dodaje Martin. Milczenie może przecież zabijać dość skutecznie…

Clément Martin stawia też pytania dotyczące wolności słowa. Mówi, że to bardzo problematyczne, kiedy prywatny podmiot decyduje, kto i o czym może informować? Pada też pytanie o granice takiej cenzury? Zawsze na początku uderza się w słabsze struktury, a bezkarność ośmiela i powoduje, że cenzorskie zapędy w mediach społecznościowych przybierają na sile.

Zresztą wcześniej doszło też do fizycznego ataku na lokal GI przez bojówkę skrajnej lewicy.  Pierwszy atak miał miejsce w roku 2017, ostatni 4 maja 2020 roku. Wykluwanie się groźnego totalizmu trwa na naszych oczach…

Źródło: VA

REKLAMA