
Reprezentacja piłkarska USA kobiet w piłce nożnej złożyła odwołanie od orzeczenia sądu, który oddalił roszczenia dotyczące zrównania wynagrodzeń. Panie chcą zarabiać tyle co ich koledzy po fachu. Nie są jednak w stanie zrozumieć, że o ich pensjach decydują prawa rynku, a nie socjalistyczne reguły.
Sprawa dotycząca zrównania wynagrodzeń piłkarskich reprezentantek i reprezentantów USA w piłce nożnej toczy się od dłuższego czasu. Drużyna kobieca wystąpiła przeciwko federacji do sądu, ten jednak – co dość logiczne – odrzucił socjalistyczne roszczenia pań.
Orzeczenie było ciosem dla przedstawicieli żeńskiej reprezentacji, którzy w piątek zapewnili, że to nie koniec walki. – Równa płaca oznacza płacenie kobietom za wygraną tę samą stawkę co mężczyznom – powiedziała Molly Levinson, rzecznik drużyny. Dodała, że nie zgadza się z argumentem – „kobiety zarabiają wystarczająco dużo”. Twierdzi, że żeńska reprezentacja wygrywa dwa razy częściej, a piłkarki i tak nie dostają takich samych pieniędzy co ich koledzy.
Panie chcą 66 mln dolarów odszkodowania w ramach ustawy o równości wynagrodzeń. Kolejna rozprawa odbędzie się 16 czerwca br.
Amerykanki nie są w tanie pojąć, że o wysokości ich zarobków decyduje popyt na produkt jakim jest kobieca piłka nożna. Chyba nikomu tłumaczyć nie trzeba, że futbol w męskim wykonaniu jest zdecydowanie bardziej chodliwym towarem. Panie zamiast iść drogą utopijnych, socjalistycznych idei powinny wziąć kalkulatory i trochę się nimi pobawić. Warto bowiem sprawdzić jakie wpływy przynosi federacji drużyna męska, a jakie żeńska. Niech sprawdzą ile stacji telewizyjnych transmituje żeńskie, a ile męskie rozgrywki. Ile w klubowej piłce zarabiają kobiety, a ile mężczyźni. Jakie są różnice w cenach rynkowych zawodników… i tak dalej, i tak dalej. Wymieniać można do samach wyborów prezydenckich RP, niezależnie od tego kiedy się odbędą.
Źródło: Reuters.com, NCzas.com