Killer polskiej mafii przerywa milczenie. Żali się na warunki w więzieniu

Broń - zdjęcie ilustracyjne. / Foto: PAP
REKLAMA

Siergiej Sienkiw, słynny płatny zabójca z Trójmiasta udzielił pierwszego od lat wywiadu. Odniósł się w nim do ciążących na nim zarzutów i warunkach w więzieniu.

Siergiej Sienkiw to jeden z najsłynniejszych płatnych zabójców. Podejrzewano go o egzekucje bossów polskiej mafii jak „Nikoś” czy „Szwarceneger”.

Sienkiw był członkiem nieformalnego „klubu płatnych zabójców”. Media zaliczały do niego również Artura Zirajewskiego ps. „Iwan” (nie żyje), Daniela Z. ps. „Zachar” (nie żyje), Marka R. (siedzi w więzieniu), Czesława K. ps. „Czester” (ostatecznie uniewinniony, otrzymał zadośćuczynienie w wysokości 3 mln złotych).

REKLAMA

Urodzony we Lwowie Sienkiw od 21 lat siedzi w więzieniu za zabójstwo oraz próbę drugiego. Pozostałych przypisywanych mu zabójstw nie udało się udowodnić.

– Czy ja mogę mieć do kogoś żal czy pretensję, że dałem się tak zbałamucić? Chyba tylko do siebie, że byłem taki głupi. Tak się zdarzyło, że poznałem ludzi z półświatka. Najbardziej żałuję, że na swojej drodze spotkałem Artura Zirajewskiego „Iwana”. Wyjątkową gnidę, przez którą zaczęły się te wszystkie problemy, przez którą zostałem postawiony pod ścianą. W ten układ wmanewrowałem się sam – mówi rozżalony killer.

– Ja zabiłem, to ja za to płacę. Najbardziej żałuję, że Marek R. także za to siedzi. Także dostał dożywocie, a co chłop był winien, to przecież ja zabiłem. Serce krwawi, że siedzi przez moją głupotę, za mój czyn! – dodaje.

Ukrainiec z polskimi korzeniami odsiaduje za zabójstwo Piotra Suleja i próbę zabójstwa gdyńskiego biznesmena Macieja Nawrockiego. W wywiadzie przyznał się, że zabił Suleja, ale twierdzi, że nie zamierzał zabić Nawrockiego.

W śledztwie Sienkiw został uniewinniony od zarzutu zabójstwa „Szwarcenegera”. Do zabójstwa „Nikosia” miał się przyznać w panice przed antyterrorystami, później okazało się, że to nie on zabił bossa.

Sienkiw w wywiadzie skarży się na złe traktowanie i prześladowanie w polskim więzieniu. Wskazał np., że odmówiono mu pomocy, gdy miał silną gorączkę, a kierownictwo więzienia kazało mu chodzić po spacerniaku w „dybach” – zespolonych kajdankach zakładanych na ręce i nogi.

Źródło: Wirtualna Polska

REKLAMA