W Sierra Leone przedsiębiorcy też protestowali

Fot. ilustr. Wybrzeże afrykańskie Fot. Wikipedia
REKLAMA

W Sierra Leone przedsiębiorcy też zaprotestowali w porcie Tombo, a że głównym biznesem jest tam łowienie ryb, to z policją starli się właśnie rybacy. Poszło o wprowadzone w czasie zarazy ograniczenia ich działalności gospodarczej.

Władze autoryzowały połowy zaledwie 15 łodzi z 400, które zajmują się rybołówstwem w porcie Tombo. Leży on na południe od Freetown, czyli stolicy Sierra Leone.

Na wieść o utracie z dnia na dzień pracy, rozwścieczeni rybacy zniszczyli posterunek policji, ośrodek zdrowia i dom przewodniczącego swojej gminy.

REKLAMA

Władze ograniczyły połowy, bo uznały, że w porcie gromadzi się zbyt duży tłum osób kupujących ryby bezpośrednio od rybaków, co grozi rozprzestrzenianiem się zarazy. Po trzech dniach ścisłego ograniczenia połowów, rybakom z Sierra Leone puściły nerwy. To państwo nie dało im rekompensat, a pracę straciło około 1000 rybaków i setki kobiet, które pracowały w przetwórstwie.

W ostatnich czasach odnotowywali tak spadek dochodów, bo rybę skutecznie podbierają im łowiące w tym regionie chińskie trawlery. Dodatkowy problem to zastój eksportu ryb w czasach pandemii, m.in. na rynki Europy.

Ten problem dotyczy także innych krajów zachodniego wybrzeża Afryki. W niedalekim Senegalu rybołówstwo to 600 000 bezpośrednich i pośrednich miejsc pracy i 16% wartości krajowego eksportu.

W Mauretanii, która też nie ma rynków zbytu, postanowiono np. dokonać bezpłatnej dystrybucji ryb dla obywateli. Rybacy skorzystają dodatkowo ze zwolnienia podatkowego na rok 2020.

Źródło: France Info

REKLAMA